Dziewczyny siedzę w pracy i rozmawiam z klientami przeziebiona , dziewczyny dzięki za wsparcie, naprawdę sytuacja jest ciężka, kotów jest masa poszła fama po okolicy i powstało kocie miasteczko
z Pysią w miarę ok, szwy zdjęte co prawda taka chuda że ją zarzuca jak chodzi, kupiłam płyn na zapalenie dziąseł , ma brać 2 tygodnie wit k potem na wyniki, a w czwartek wynik guza, apetyt coraz lepszy, kupa też, nawet u pani wet na stole była, kupuję jej wołowinkę, tak kazała pani dr, bo słabe wyniki krwi, ale nosek już różowieje, Pysiulka taka kochana, grzeczna, właśnie śpi w tranporterku, który o mało dziś nie zdemolowała w taksówce, do zdjęcia szwów, trzymałyśmy ją we 3, mam wyrzuty, że w pogoni pomocy innym kotom, skazałam na tak długie cierpienie własnego kota, mogłam już dawno zmienić lecznicę i ratować przyjaciela, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, Seniorka ostatnio miała biegunkę, więc na razie daję jej chrupki kupiłam 25 dkg Royala dla kastrowanych, daję też mięsko sparzone, tak samo dla Księcia, który regularnie wpada do mnie, jako mój kot,

ostatnio jechałam do pracy rowerem, Książe wyszedł z krzaków i wyłożył mi się prosto pod kołami, abym go posmyrała po brzuszku...dziś obserwowałam koty z góry, jak sobie brykają, wylegują się na trawce, doszło kilka kotów tak nietypowo umaszczonych że aż dziw bierze, nie wyglądają na kanapowe, bo zachudzone, że aż żal patrzeć, ogólnie jak się stawia im jedzonko to od razu z 5,6 na raz dopadają, a reszta czeka za krzakami, śmietnikiem, samochodem, postaram się jutro zrobić fotki jak jedzą, to wstawię, bo przez tę chorobę Pysi już dawno robiłam,
Pysia zrobiła dziś taką toaletę, za całe 8 dni, że aż kłaki futrzane fruwały w powietrzu...
poznałam też jednego pana na fb, jest muzykiem, kompozytorem i pianistą, a także jak my kociarzem, i jutro umówiłam panią Olę na spotkanie, bo pan chce nas wspomóc w karmie dla naszego "kociego miasteczka"...
dolabra dzięki raz jeszcze, to jak gwiazdka z nieba dla naszych futrzaków,
