nie znam sie na tym, ale z tego, co czytam tutaj, wynika moim zdaniem, ze odpowiedzialnosc ciazy po obu stronie Justyny troche tez, bo aktualnie kota przebywa u niej, wiec to ona powinna w jakis tam sposob kicie do weta na obserwacje "doastarczyc". Natomiast rowniez wspolodpowiedzialna za to jest A-Prima, poniewaz wtedy kotka byla jej, do pogryzienia doszlo w jej mieszkaniu, kiedy jeszcze mozna ja bylo uznac za wlascicielke Primki. A jej kolezanka powinna byla to sobie dobrze przemyslec, zanim zdecydowala sie pomoc lapac takiego kota! Prima jest trudna, ale nie dzika! Dziczala u A-Primy! Coz, czasem sie tak zdarza, ze mimo staran czlowieka kot jednak zle sie czuje w danym domu. Widocznie Primce nie odpowiadal ten dom z jakis powodow, to ja zloscilo i denerwowalo, dlatego moim zdaniem tak sie zachowywala. Odkad siegam pamiecia, odkad znam kicie, nigdy nie lubila ona gwaltownych ruchow, bala sie tego i reagowala tez gwaltownie z lekka agresja. A-Prima powinna byla uprzedzic kolezanke, ze kota jest agresywna, a jesli nie bardzo wiedziala, lub miala choc cien watpliwosci, jak zlapac kicie, to powinna z ta kolezanka przyjsc do Justyny lub chociaz sie z nia skontaktowac, zeby chociaz informacji udzielila. Mysle, ze jest w tej calej sprawie tez sporo winy tej kolezanki wlasnie, jej nieodpowiedzialnosci i nierozsadku. Ja troche Prime znam i-choc kocham ja na swoj sposob i zycze jej jak najlepiej, szanuje ja-nie podjelabym sie lapania jej. A juz na pewno nie bez uzycia odpowiedniego sprzetu do tego przeznaczonego. Poza tym nie wiem jak cala sprawa przebiegala, kto jeszcze byl przy tym. Nie wiem, czy kolezanka zoastala uswiadomiona, ze Prima bardzo nie lubi byc wogole dotykana w okolicach lapek, grzbietu, tyl odpada zdecydowanie! Nawet w okolicach pysia nie pozwala sie miziac! Wowczas natychmiast reaguje zloscia, sa lapoczyny, zabki ida w ruch...
Poza tym nie wytykajmy A-Primie, ze za malo czasu dala kici, bo i tak dala go sporo! Zastanowcie sie, ilu z was daloby kici choc tydzien?!

Przyznam szczerze, ze ja nie mialabym az tyle cierpliwosci!

Moze znajda sie pojedyncze przypadki, ze ktos wytrzyma dluzej, ale zdecydowana wiekszosc nie poswiecilaby nawet 1/10 czasu dla kotki z tego, co poswiecila A-Prima! Z jednej strony moze i owszem, moze mogla poczekac pare miesiecy, lat... A z drugiej strony: meczy sie czlowiek, meczy sie kot, stres bardzo zle dziala na czlowieka, a na tak wrazliwego kota jak Prima-jeszcze gorzej! U Justyny oswajala sie 4 lata, a i tak nie byla wielkim miziakiem! Stres moze nawet zabic! Dla Primy to byl zbyt duzy stres, lapanka tym bardziej, wiec ugryzienie bylo jej reakcja obronna! Gdyby wam ktos chcial jakas krzywde wyrzadzic, w obronie zrobicie wszystko, zanim zdazycie nawet o tym pomyslec! Wiec gdybyscie byli na jej miejscu, zareagowalibyscie dokladnie tak samo!
Na koniec prosze was, zamiast oskarzac siebie na wzajem i szukac na sile winnego na zasadzie "co zlego, to nie ja", lepiej zastanowcie sie powaznie nad soba, co WY zrobiliscie nie tak, a nie co ktos inny nie tak zrobil!
Ja uwazam ze najwieksza wina Justyny jest brak szczepienia na wscieklizne. Obowiazkowo powinna szczepic koty na to poza wirusowkami! Wszelkie inne kocie choroby na czlowieka sie nie przeniosa, nie sa grozne dla zdrowia, zycia, a przynajmniej nie wirusowki! Natomiast czlowiek moze sie zarazic wscieklizna od zwierzecia, a oddajac zwierze do adopcji powinno sie zadbac o to, by mialo przed adopcja to szczepienie za soba! To szczepienie a nie wirusowki powinno byc priorytetem! Takze w umowie adopcyjnej powinna byc zawarta informacja, ze kot jest zaszczepiony! Owszem, mogla tez zrobic to A-Prima, natomiast z drugiej strony patrzac na to-rozumiem ja. Widziala, jak kicia sie u niej stresuje, chciala jej dac czas, az sie oswoi, zeby jej dodatkowo w tym czasie nie stresowac. Poza tym szczepienie kota w takim stanie podobno moze mu zaszkodzic. Wiem, ze decyzja jest bardzo trudna, ale chyba nikt nie bedzie swiadomie narazal na to kota w takim przypadku, tylko da mu czas na oswojenie sie z nowa sytuacja!