Dzisiaj do domu pojechał Profesor...
Wpadłyśmy z Olą dosłownie na chwilę do schronu po Profesora..
chłopak chyba już wiedział co jest grane..sam wszedł do kociarni.. pomiauczał troszkę.. troszkę się poganialiśmy, ale oczywiście łakomstwo wzięło górę

Na końcu transporterka położyłam wołowinkę od Oli no i Profesor dał się złapać
Grzecznie przejechał całą podróż wkdką a potem do domu.. miauknął ze dwa razy.. oczywiście mnie olał i patrzył już tylko na Olę
i wiecie co się stało.. dostałam wiadomość od Oli, że... uwaga uwaga..
w domu, królewicz wydobył się z transporterka i
zaczął ocierać się o Olę i mruczeć jak głupi...
Przyznam szczerze, że nie przypominam sobie, żeby on kiedykolwiek głośno mruczał.. 8O
Tak sobie po cichu w głębi serca czuję, że to jest właśnie TEN profesorski dom..
Jak ja się cieszę...
