I z rana podrzucę koty i przypomnę się domkom!
Jak tylko weszłam wczoraj do domu to TZ już kładł kocia deske i wyciągał nóż. Cała załoga była juz w gotowości i czekała pod drzwiami. Mówił,że jak tylko zabrzęczał domofon to Daszek zerwał sie i popedził do drzwi.Był pierwszy! Na blacie też.
A potem jak zjedlismy zupke pomidorowa pojawił sie na stole ,wepchnął głowę do pustego już talerza z apetytem wylizujac resztki i zjadajac makaron. Udawał,że nie widzi naszego spojrzenia. Bo przyznam,że mnie zatkało. Zrobił to po raz pierwszy
(może nie powinnam tego pisać, majac na uwadze przyszłe domki!).Rudzik patrzył z pewnym obrzydzeniem.
