Dzisiaj z samego rana w powietrzu wyczuć można było napięcie między spokojnymi dotąd i zdającymi nie zauważać się kocicami.
Powarkiwania i syknięcia pobrzmiewały złowieszczo, by oznajmić nam w końcu, że ...
Czarne Panny Czworonożne postanowiły wszcząć wojnę!
[Starcie - na szczęście bezkrwawe - na pazurki

]
Atak zaczęła stojąca w lewym narożniku kuchni, schowana jak szpieg z Krainy Deszczowców za nogami swojego pańcia Esperanza de Furia, która jednym susem przemierzając całą odległość zatrzymała się przy wejściu do kuchni, dokładnie vis a vis Negry The Strong, wydając przeraźliwie długi syk - jak mniemam okrzyk wojenny po kociemu - oraz machając na przemian raz prawą raz lewą łapką tuż przed nosem Negry.
Negra nie dała jednak zastraszyć się nagłemu i niespodziewanemu atakowi przeciwnika i z miną nieustraszonego wojownika z klasztoru Shaolin na pyszczku, przeskoczyła Espi niczym SPIDERCAT!
Robiąc w locie obrót o 180st opadła z impetem tuż za ogonem Esperanzy, uderzając raz po raz o podłogę przednimi łapkami, by nastraszyć starszą kocicę.
Tu muszę przerwać relacje, gdyż wszyscy domownicy (oczywiście oprócz Maleńkiej, która spokojnie leżała w swojej kołysce) podnieśli taki raban, że przestraszyli obie kotki, które czym prędzej pomknęły każda do swojego pokoju, przerywając sparing.
Miałam nadzieję, że ciągu dalszego nie będzie, ale na szczęście znalazły bardziej pokojową metodę rywalizacji. Otóż Negra przed południem wyjadła Espi całą suchą karmę i wygodnie ułożyła się na jej posłaniu, natomiast Esperanza, zrobiła dokładnie to samo z pasztetem w miseczce Negry i wylała jej wodę.
Przestraszyłam się mówiąc szczerze zachowania dziewczyn, zwłaszcza Espi. Ma zwyczaj przybiegać do kuchni, gdy tylko usłyszy, że ktoś się po niej krząta, a wtedy łasi się i ociera prosząc o smaczny kąsek, nie dopuszczając jednak żadnego innego z naszych pupili do dzielącego przysmakami.
Nie wyglądała, ani też nie zachowywała się dzisiaj jak przystało na damę, lecz jak zbójnik grasujący po leśnych ścieżkach, który szuka ofiary by spuścić jej bęcki. Nieładnie panieneczko - pogroziłam jej palcem, a ta ostentacyjnie obróciła się do mnie czterema kocimi literami i odeszła.
Wieczorem, po burzliwym poranku każda usadowiła się na kolanach swojego ukochanego dwunoga: Espi na kolanach Piotrka, a Negra rzecz jasna na moich.
Obawiam się tylko, że panie ogoniaste nie pałając do siebie miłością będą próbowały powtórzyć walkę z poranka ...
Trzymajcie kciuki by tak się nie zdarzyło!
Mieszkanie jest na tyle duże że często widywać się nie będą, jeśli tylko nadal będą przestrzegać wytyczonych przez siebie granic.
Kochać się nie muszą, byle się tolerowały i nie atakowały się wzajemnie, bo może którejś stać się krzywda
