Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
abs_ik pisze:Dziękuję wszystkim tym, którzy odpisali za pomoc.
Tekst, który dzięki Wam powstał możecie przeczytać tutaj:
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1, ... o,,ga.html
Pozdrawiam
Adam Kryszkiewicz
Kotka trafiła do mnie z Boguszyc, z przytuliska "Ostatnia Szansa" prowadzonego wówczas przez panią Bożenę Wahl.
Kotka została tam przyniesiona z okolicy. Uznano, że ma połamaną miednicę, bo nie mogła chodzić. Nie została zbadana przez weterynarza, a tylko położona na jednym z regałów w pomieszczeniach, gdzie przebywała pani Marzena Krzętowska. Tam tłum psów kłębił się na podłodze, a koty przebywały na regałach, bo zejście na podłogę skończyłoby się zagryzieniem. Szansa po porstu leżała na regale, robiła pod siebie, pani Marzena dawała jej jedzenie i wodę - do tego ograniczyła się opieka i pomoc. Po miesiącu Szansa przemieściła się na inny regał i wtedy pani Marzena uznała, że coś z kotki jednak będzie (to wszystko usłyszałam od p. Krzętowskiej bezpośrednio).
Kiedy na forum miau zaistniał temat umieralni w Boguszycach wstawiono m.in zdjęcie Szansy - wtedy nazwano je "Agonia". Bez zastanawiania się napisałam, że jeśli przy najbliższej wizycie w Boguszycach dziewczyny zastaną tego kota jeszcze żywego (nie znałam płci), to niech mi go przywiozą. Ania Mrozek (wetka z Łodzi) zabrała Szansę do lecznicy, a dwa dni później kotka przyjechała do mnie. Okazało się, że nie ma połamanej miednicy, a zwichnięty staw biodrowy. Kość była całkowicie poza panewką. Ponadto miała zaniki mięśni w tylnych łapach, futerko żółte od moczu, świerzb, była wyniszczona i chora. Po wstępnym podleczeniu i zrobieniu badań (w tym echo serca, ponieważ miała szmery w sercu) Szansa przeszła pierwsze dwie operacje - amputację główki kości udowej i sterylkę przy okazji. Operacje ortopedyczne są bardzo bolesne, dostałam na wynos silne leki przeciwbólowe dla kotki, jednak ona od razu poczuła się lepiej i nie dawała znać, że ją cokolwiek boli - to znaczy, że wcześniej musiała żyć z ciągłym silnym bólem... Szansa dochodziła do siebie, ale po miesiącu okazało się, że ma wodonercze i poddana została kolejnej operacji, amputacji niesprawnej nerki. Na szczęście ponownie Szansa szybko doszła do siebie. Będąc u nas Szansa przytyła, wypiękniała i zaczęła odzyskiwać sprawność, chociaż cały czas kulała po operacji. Moja koleżanka z byłej pracy zwróciła się do mnie szukając dorosłego kota, towarzysza dla swojego rezydenta Krecika - i tak Szansa znalazła nowy, cudowny dom. Byłam u niej w odwiedzinach, przytyła i nauczyła się wskakiwać na wysokie meble, trudno się domyślić, że to kiedyś była wynędzniała i nie mogąca się ruszać, umierającą kotka.
Agor-ia pisze:Dziekujemy bardzo![]()
Najbardziej to sie cieszylysmy z mama, jak wreszcie mozna bylo Yoshiego wykapac, a zniosl ten zabieg bez zajakniecia nawet![]()
Tez czasem sie nadziwic nie moge, jak ten kot sie zmienil i wyrosl
Zreszta, tak samo mam tez w przypadku mojej pierworodnej, ale jej tu nie wstawie, od poczatku byla przepiekna hrabianka, nazwac ja brzydkim kaczatkiem byloby zniewaga
Użytkownicy przeglądający ten dział: DTuMacieja, Google [Bot], kasiek1510 i 29 gości