Gosiagosia pisze:
dziękujemy!!!!!
Dzisiaj zamarłam - zobaczyłam na podłodze ścieżkę z kropkami małymi krwi - identycznie jak było z Dee, a potem się okazałą masakra (czyli przerzut) w łapce. Zamiatałam podlogę ze żwirku i myślałam - że przecież nie może tak być, żeby dwa razy w krótkim czasie u mnie był zespół palcowo-płucny, bardzo rzadko występujący u kotow. Najpierw postanowiłam obejrzeć łapki Notki - ale nie , nie, to nie tak, ze mogę ją wziąć na ręce i obejrzeć.. Siedziała na kocyku i myła łapki więc usiadłam obok niej i zaczęłam je ogladać. Właściwie to musiałam się położyć i zaglądać na pazurki łapki trzymanej nieco w gorze do mycia - mina Notki bezcenna

Potem wzięłam na ręce Milenkę - no i jest, prawa łapka, u nasady pazurka na białym futerku troszeńkę krwi. Ale pazurki wszystkie na miejscu, nie ma ropy, przynajmniej na tyle na ile mi się udało paluszki obejrzeć, bo bardzo się wyrywała. No na pewno nbie ma takiego dramatu jak u DeeDee, u której nie było dwóch pazurów, była jedna wielka rana z krwią i ropą.. Mam nadzieje, zę mogę być w miarę spokojna, co? Chyba oprocz przerzutu może tez tak być, zę kot się skaleczy, czy jakiś drobny uraz.. ?

No i będę obserwować...