Bardzo dziękujemy... to najważniejsze życzenie, z którym na ustach witaliśmy ten rok.
Poprzedni uzupełnię jeszcze, że trudny z powodu dwóch domów adopcyjnych, które poważnie podważyły nasze zaufanie do ludzi...
Chodzi o parę, która adoptowała i przefarbowała Eugeniusza (ten na całe szczęście już w swoim, tym razem kochającym domku - sprawdzonym już, bo im "artysta Eugeniusz" uciekł w święta i na szczęście dość szybko odnaleziono go całego i zdrowego po intensywnych poszukiwaniach).
I o Ciapka, który niestety miał mniej szczęścia...
Rok pożegnał nas, obyśmy o nim przypadkiem nie zapomnieli, jeszcze jedną interwencją (na dodatek równoległą z Żaczkową). W sobotę pomagaliśmy jeszcze szukać dobrej opieki weterynaryjnej dla trzymiesięcznej przybranej siostrzyczki Ptysia (wyadoptowanego od nas na początku roku), która paskudnie złamała sobie kość w przedniej łapce (było ryzyko uszkodzenia nerwu i konieczności amputacji). Na szczęście kotka już po operacji, łapa cała i powoli wraca czucie
Fredziolina baaardzo dziękuję za pomoc. Ten telefon potrzebowałam w sprawie Żako. Mały leżał tam w klinice od soboty do przedwczoraj i tam też robiliśmy obie transfuzje. Bardzo trudno współpracowało nam się z jej pracownikami, pomijając już w ogóle kwestię komunikacji z nimi i potrzebowałam kontaktu do samego Niedzielskiego. Nie mam dziś sił opisywać całej sytuacji, ale szefa udało mi się złapać w samej klinice (nie chciano mi tam podać do niego nr, ani z nim skontaktować). Nie raczył niestety do mnie nawet wyjść, żeby dowiedzieć się o co chodzi...
Mały obecnie jest w domku. Jest osłabiony, ale je, pije, sika i robi kupy. Jest bardzo kontaktowy. Jest na dwóch antybiotykach, odstawiono mu już leki przeciwzakrzepowe. Od poniedziałku dostaje Interferon i Immunodol. Czekamy na wyniki z Niemiec i rozwój sytuacji...
Jasmina, jest płukana dwa razy dziennie i karmiona Convalescentem ze strzykawki, bo od wczoraj odmówiła jedzenia...