Nikt nie chce być mecenasem moich maluchów

Jak to możliwe? Przecież słodszych klusek to ja nie miałam nigdy...
Dzisiaj poodrobaczeniowa dezynfekcja, więc ja chodzę jak zombie z łzawiącymi oczami, śmierdząca chlorem, a Toćka ma domestosową fazę, jak zwykle

Już pogryzła mi kapcie, wytarzała w świeżej kuwecie, wyfroterowała brzuszkiem podłogę przy wejściu do łazienki - ciekawa jestem, czy to psychoaktywne działanie chloru na nią (bo to na pewno chlor - na podchloryn sodu reaguje identycznie) spowodowane jest częstymi dezynfekcjami łazienki, w której mieszkała jako kociątko.
Ziółko, Twoje koty też tak mają? Mieszkały przecież razem ładny kawałek czasu...
Maluchy w związku z tą rewolucją bawiły się dobre dwie godziny "na zewnątrz", czyli poza łazienką, a teraz śpią z Franią - widok jest uroczy

Szkoda, że mi chłop uciekł ze wszystkimi aparatami
