Ach ten Maciuś, zapominalski jest

Maciuś bardzo serdecznie dziękuje Cioci Żabcirybci za mleczko.

Mleczka jest sporo, wystarczy na kilka dobrych tygodni.
Początkowo pluł nim, ale w końcu się rozsmakował, jadł co godzien aż się bidulek się zagazował.
Na szczęście udało się brzuszek odetkać i odgazować chłopczyka.
Maciuś regularnie dostaje espumisan, który mu bardzo służy. Maciuś puszcza bąki i często się wypróżnia.
No i najważniejsze, Maciuś odzyskał apetyt, wiec jak nie śpi krzykliwie upomina się o żarcie

dzisiaj w nocy w ogóle spać mi nie dał, naprzód darł paszce z głodu, a potem próbował zrobić kupkę, a jak się wpróznił, uciął krótka drzemkę na chwile i apiać od nowa, i tak aż do ósmej rano

Tak się darł i prężył, że oczy otworzył

Zauważyłam, że przestaje mordkę piłować gdy Gucio go tarmosi, wiec pozwoliłam aby nim solidnie potrzepał, potem dostał papu i wreszcie zasnął, uffffff!





Mam nadzieje, że 3 godziny pośpi
Tak szczerze mówiąc, mam dość matkowania, serdecznie dość......
Taki jestem duży

Pojechałam po jednego kota, wróciłam z dwoma

ale o tym za chwilę.
Stefan drodze powrotnej zbytnio się nie stresował.
Leżał w kontenerku wywalony brzusiem do góry z pysiem blisko drzwiczek, a ja go miziałam.
Nawet traktorzył
W domu po wyjściu z kontenerka, przywitał się z chłopkami, dali sobie noski, potem obleciał wszystkie swoje miejsca, sprawdził stan drapaka i rzucił się do jedzenia, jadł i jadł, myślałam ze pęknie, a potem miał cofkę.
W ramach relaksu zaległ na kuchennym blacie i bacznie obserwował sąsiedztwo.
Potem ukradł kawałek kurczaka z patelni i uciekł z nim do pokoju
Nie wiem dlaczego to zrobił

On nigdy nie żebrał o nasze jedzenie, nigdy też naszego żarcia nie dostawał. U nas każdy kot najada się do syta, a jak chce się dopchać, dostaje troszkę suchego.
A teraz foty Stefanosa:
- na drapaku:



- na kominku:

Stefan kocha koty. Z Chmurka chciał się zaprzyjaźnić, wiec nadaje się do domu z kotami.
Na razie zbadam mocz Stefana, a potem zdecydujemy co dalej.
W tej chwili ręce mi opadły....
Wczoraj na klatce schodowej mojej mamy jakiś zwyrodnialec został malutkiego kotka. Ten darł się w wniebogłosy i nikt poza moją mama nie zwrócił na niego uwagi.Mam zabrała go do siebie.
Kociak nie mógł zostać mamy z racji jej wieku, chorób i nerwicy Puska - persa.
Wracając z Wrocławia wstąpiłam do mamy i zabrałam sierotkę do nas.
Sierotka jest kocurkiem w wieku ok 6-7 tygodni i poza chudością nic mu nie dolega, wygląda na zdrowego.
Przywiozłam go w torebce, siedział cichutko, a jak się wydostał poczuł się u nas jak u siebie w domu




Biednemu zawsze kotem w oczy
