Witajcie,
przepraszam, że się nie odzywam, ale dzisiaj mi wyłączyli net z powodów yyyy

, no zapomniałam o jednej fakturze i mam za swoje. Teraz pukam z pracy, bo ja wieczorny wyrobnik. Jutro też jestem od rana do ósmej w robocie, więc mogę czasem kuknąć, a potem chyba już włączą.
Czy ja mogę zadzwonić do pani Reginy. Mogę, oczywiście. Usłyszę, że skończyło się żarełko pewnie

Skąd osiem kotów- pojęcia nie mam. Pewnie rezydenci rozesłali wici, gdzie dobrze karmią, to i lis się załapał.
Już raz mi wyliczała je kolejno, doszło do ośmiu, imion nie pamiętam.
Ale żarty na bok. Nie bardzo wiem, co mam jej powiedzieć. Prosiła o żarełko, bo się szykuje do szpitala i ma w związku z tym wydatki, a to klapki trzeba, a to szlafroczek, itd.
I że już zimno się robi, i że pada, i że koty nie mają się gdzie schować i co będzie, jak ona pójdzie do tego szpitala, a pani Małgosia nie wróci jeszcze...I że przyjdą mrozy, a one będą siedzieć na tej ławeczce pod jej oknami i czekać w śniegu i wietrze. No bo tak będzie
Jak zapytam o tabletki, to usłyszę, że nie wiedzą która zjadła, a która nie, bo się przy miskach zmieniają, albo podejdzie Pończocha i zje i że nie dadzą rady.
Jakiś pat.
Ika, wspaniałe jak zwykle wieści. Serce się raduje, wielkie, wielkie dzięki kolejny raz za wszystko.
Wracając do sprawy Kostrzyna, dalej uważam, że nasze zapędy dydaktyczno-pedagogiczno-nakazowo-zakazowe zdadzą się raczej na nic. Jeżeli tylko da się jakoś przewieźć te koty do Iki, mamy szansę na zamknięcie tematu. Tych kotów.
Jeżeli pojawią się następne wiosną, a Pani Regina dalej będzie monitować, możemy zacząć stawiać warunki, uruchomić może jeszcze kogoś w Kostrzynie, czy się to obu Paniom podoba, czy nie. Tych osiem i maluszki w zimie chyba nie dadzą rady bez schronienia i jedzenia. Nie mamy pojęcia, kiedy i w jakiej kondycji pojawią się obie Panie po szpitalach.
Bo tu chodzi ostatecznie o koty. Osiem kotów i trzy-cztery maluchy.
Ciężko mi na duszy i tyle.
Nic więcej ja osobiście zrobić nie mogę.