Przyszłam tu zgodnie z obietnicą, że trza pomóc. Ale po poście Thorkatt to ja mogę co najwyżej wagon czipsów kupić i zaszyć się cichutko w kąciku.
Przyznam się do czegoś: ja nie jestem dobra w wymyślaniu. Pomysły przychodzą mi do głowy raczej wolno i w małych ilościach (jakość też raczej mizerna). To się chyba nazywa kiepska kreatywność. Chciałam szumu narobić, żeby właśnie tę kreatywność innych osób sprowokować. Zresztą często tak robię znając swoje słabe strony.
Tyle, że tutaj już nie mam nic do roboty

jedyne, co mi się nasuwa, to promowanie maluchów do wirtualnych adopcji. Z fotkami. Wiem, że to jest czasochłonne. Ale daje efekty.
Tak na marginesie, to Wy jesteście całkiem nieźle zorganizowaną firmą z niezłym zarządzaniem. Tyle, że na miau macie fatalny marketing. Nie zlinczujcie mnie za to, naprawdę mocno trzymam za Was kciuki. Słodzeniem się nie pomaga. Więc kontynuując myśl, marketing Waszej pracy leży i kwiczy na miau. No wiem, nie każdy potrafi sprzedawać własne potrzeby (bo to zawsze ma na celu uzyskanie pomocy), ale jak popatrzeć, na Kotach aż roi się od wątków pojedynczych kotów, które natychmiast dostają pomoc.
A gdyby zadbać o promocję (również na Kotach) jako grupy specjalizującej się w maluchach? Żeby wiadomo było wszystkim, że jak po smarkaterię, to tylko do jopop? I fotki oczywiście, masa fotek od wszystkich DT. Oczy kupują.
Zatem ponieważ nie mam się co więcej mądrzyć, cichutko się wycofuję na z góry upatrzone pozycje. I trochę mi głupio, że akurat tutaj się chciałam z wymądrzaniem wpasować
Mam nadzieję, że jopop nie zwątpiła w moje intencje.
Pozdrawiam Was bardzo ciepło.