Dwie ze złapanych na Piotrkowskiej kotek są już w nowym miejscu. Liczyłam na to, że będą chciały się oswajać, niestety z każdym dniem było coraz gorzej. Za to ciepło, pełną miskę i suche posłanko absolutnie pokochała starsza czarna kotka, zostaje u nas na dt. To zdjęcie Ptysi jeszcze z klatki, teraz bryka już swobodnie. Gdy w domu jest spokojnie buszuje po całym mieszkaniu, coraz częściej ośmiela się przychodzić na jedzenie do kuchni, gdy zgłodnieje jest super miziakiem. Widać, że bardzo chciałaby swobodnie biegać i bawić się z innymi kotami, ale jeszcze trochę się boi.

Na Piotrkowskiej złapaliśmy też niedawno taką piękność

Ważniak vel Bazyl jest domniemanym ojcem większości kotek żyjących na terenach pofabrycznych na Piotrkowskiej. Nie sądzę, aby urodził się na dworze, ale przez te wszystkie lata zdążył zdziczeć. Nie jest zadowolony z pobytu w klatce, wczoraj jakimś cudem zabraliśmy go do dr Ewy. Pobraliśmy mu krew do badania, dziś powinny być wyniki. Ma około 7-9 lat. Jest puchaty, ale pod futrem czuć wszystkie kości. Jako jedyny z tego stada kotów nie jest gruby, wypasiony ani zdrowy.
Udało nam się w końcu znaleźć psiego fryzjera, który radzi sobie z lękiem Sarenki przed nożyczkami i suszarką; ostatnio była tak zarośnięta, że wyglądała jakby pół roku mieszkała w buszu. Spędziła wczoraj u niego 3,5 godziny,poprosiłam o strzyżenie, dzięki któremu będzie jej wygodnie, uszy i łapy nie będą ciągle przesiąknięte wodą. Teraz Sarenka wygląda jak gruba parówa z małym łebkiem

Rysia zwyczajowo przesyła pozdrowienia

Ma się dobrze, apetyt dopisuje, za kilka dni wchodzimy z trzecią serią nivalinu, może uda nam się jeszcze osiągnąć choćby małą poprawę.