Zaproszono nas do klubu, tzn. Otiska, on podobno point też jest...
Krótko o jego historii...2-go września 2005 roku byłam umówiona z moją wetką na zdjęie szwów po sterylce u Soni, dzwonię, żeby się umówić, a wetka mówi, że zdjęła z drzewa syjama. Siedział tam przynajmniej trzy dni - wetka raz już u niego była, ale drabina była za krótka, musiała zdobyć taką 6-ciometrową
Kot od jakiegoś czasu jest u niej, ale jest agresywny i nie bardzo chce go włączać do stada - ma 8 kotów. Na rozwieszone ogłoszenia nikt się nie zgłosił. Kot nie jest wychodzący, boi się podwórka. Ma około 4 lat, jest prawdopodobnie kastratem, jest zdrowy.
Pojechaliśmy całą rodziną. Piotrek usiadł na kanapie a Otis z głośnym "beeeeeeeeeeeeeeeeeee" usadowił się na jego kolanach

...chwilę później jechał do domu pożyczonym od wetki transporterkiem.
W telegraficznym skrócie - dokocenie, znane na całe forum, to jedno z tych nieudanych, z depresją Soni włącznie, ale...pierwsze, które doszło do skutku dzięki terapii kroplami Bacha. Otis okazał sie być wnętrakiem, operacja skończyłą się poważnymi komplikacjami, ostatecznie dziura w powłokach brzusznych zarosła pół roku po zabiegu...Niedługo minie 3 lata mieszkania Otisa z nami...jego wątek jest w moim podpisie....
