agusialublin pisze:Dziewczyny, Małgosia była u każdego veta który chciał chociaż spojrzeć na Wojtusia, bo kilku niestety odmówiło jakiegokolwiek działania. Ten ostatni jako jedyny zrobił test Rivalty. I myślę że to bardzo dobry vet. Z tego jak mówił, co radził myślę że można mu zaufać. Poza tym widać że nie jest z tych którzy naciągają na koszty.
A chodzi też o Wojtusia, czy mamy go nadal stresować badaniami, jazdami? wystarczy mu już stresów z tym związanych.
W takich wypadkach , zresztą w każdym wypadku, jestem za tym by ograniczyć stres związany z wizytami u weta. To nie jest obojętne dla kota. Stres jest wielki bo to nie tylko sama wizyta. Ale pakowanie, droga, czekanie, mnogo nowego zapachu i strachu...
Niech Wojtek okrzepnie i cieszy się tym co ma. Miłością, ciepłem, głaskami i tulankami. Małgosi jest teraz trudno bo nie ma większej tortury niż patrzenie na odchodzące zwierzę. Przytulam Was oboje.










