1cynia pisze:Ja swojego nadal szukam. I cały czas nie wiem, co myśleć o tej sytuacji ze strażą miejską, którą opisywałam wcześniej. Ludzie zarzekają się, że kota złapała straż miejska. Jak tam dzwonię to niczego nie mogę się dowiedzieć, bo mnie zbywają mówiąc, że tu nie było żadnej interwencji (musiała jakaś być późnym wieczorem, bo widziałam samochód). A nawet jeśli by była to wszystkie zwierzęta trafiają na Paluch. Zresztą jeden pan, który był przy łapaniu kota podobno zapytał, co się z kotem stanie i taką otrzymał odpowiedź - że na Paluch trafi. Na Paluchu mówią, że kota nie ma. W książce ewidencyjnej nie ma wpisu o takim kocie, na zdjęciach też nie. Zaczynam nabierać podejrzeń, że być może został uśpiony od razu po przywiezieniu


a niby dlaczego miał zostać uśpiony ? Nikt tak na Paluchu nie robi. Dwa tygodnie kwarantanny są głównie po to , aby właściciel miał czas na odnalezienie kota . Po tym czasie jeśli kot był już kastrowany i jest zdrowy trafia do pokoju adopcyjnego. Jeśli nie kastrowany - to czeka na zabieg . Jeśli chory - jest leczony.
Nawet w bardzo ciężkim stanie(urazy , nowotwory itp) koty są ratowane i leczone .
Do SM udaj się osobiście i poproś o rozmowę z kimś dowodzącym . Niech dokładnie sprawdzą wpisy wyjazdów i interwencji.
W wolnej chwili dla pokrzepienia serc opiszę Wam odnalezienie swojej kotki. Trzeba głęboko w to uwierzyć ,że jeśli kot żyje - wszystko jest możliwe
