serdecznie dziękuję wszystkim za wpłaty-Promyś bardzo ich potrzebuje
nie potrafiłam zrobić inaczej - nie zastanawiając się zupełnie nad kosztami powiedziałam w lecznicy że "robimy wszystko aby go uratować"
nie potrafię przyjąc do wiadomości że jego zycie mialoby zależeć od tak prozaicznej sprawy jak pieniądze.-dlatego wszelkie uzasadnione wydatki zdecydowałam się ponieść,mając nadzieję na Waszą pomoc...
wydałam wszystko co miałam w domu do końca miesiąca a ostatnią krew wzięłam na krechę.
pod koniec leczenia wkleję tu szczególową fakturę z lecznicy i będę bardzo wdzięczna za wszelkie wpłaty
bo takich wydatków w ogóle nie przewidywałam.
pamiętam jak jadąc w niedzielę ok 13-tej do weta z Ernim pomyślałam-jaki on biedny-jak dobrze że Promyś jest takim zdrowiutkim,wielkim i tłuściutkim Bambarłką...cały czas mam tę myśl w głowie..
Marzenia-mój drogi buchalterze,dziękuję że podajesz moje konto-ja nie miałabym kiedy.i dziękuję za Twoją wiarę w moje intencje..
Erin,proszę-nie wyrzucaj sobie winy-mnie też z tym nie łatwo ale to żadna Twoja wina-chciałoby się pomóc wszystkim kiciom ale nie wszystkim możemy.
Ja wyrzucam sobie że dałam Promysiowi suche jedzonko-może to podrażniło jego przełyk i zaczeło krwawienie...tego dnia zostawiłam mu je na cały dzień-wcześniejszej nocy zabrałam.
ale w niedzielę jadl z taką radością,ja go głaskałam podczas jedzenia a on ,jak pisałam ,nie buczał a ćwierkał całym sobą i byl wtedy taki szczęśliwy,że zostawiłam mu tę michę z suchym-powinnam mu ją zabrać ale skąd mogłam to wiedzieć,jak przewidzieć??????
Zapewne tylko ta kanalia która go wyrzuciła-kochającego i wspaniałego kota, i ta druga,ktora rozłożyła trutki-niczego sobie nie wyrzucają-oni śpią spokojnie....ale,jak mawia mój przemądry mąż-nasza złość szkodzi tylko nam-dlatego nie warto nawet o nich myśleć..
teraz wszystko zależy od Promysia i jego siły - biednego osłabionego ciałka i wielkiej woli wspaniałego kociego charrrrrakteru.Jeśli przeżyje to zostanie u nas na zawsze-nigdy nikomu go nie oddam i nigdy już nikt go nie skrzywdzi,będzie już zawsze tylko szczęśliwy...musi tylko mieć siłę aby przetrwać..
teraz dzwoniłam do lecznicy-Promyś jest po transfuzji,wciąż bez premedykacji bo nie potrzebna (w razie potrzeby zostanie podana),nie krwawi,nie ma duszności,temp w normie-leży spokojnie i...buczy....
Taki kochany kot musi żyć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Promysiu - błagam Cię, walcz i wyzdrowiej ,kochany i wspaniały kocie !!!!!
Nie wolno Ci się poddać,kochanie !!!!!
