Jego Wysokość odszedł około 20:00.
Mój pierwszy obrazek z Pumem to opowieść ryśki, która wróciła do domu strasznie podekscytowana i opowiadała mi o dużym kocurze, który ustawił się przy okienku piwnicznym, przed którym leżało jedzenie od karmiciela i zaczął nawoływać. Po chwili z okienka wyszła kotka z małymi i zaczęły jeść, ewidentnie ochraniane przez Puma, który tak się ustawił, by być między ryśką a nimi, oddzielając ich. Potem łapanie, pokazowa demolka lecznicy, sterylizacja, powrót na rewir i chwilowe zniknięcie. Wreszcie powrót w pełnej krasie - wielki kot, ze wspaniałym futrem, król okolicy. I teraz, przeganiany przez dzieci, pokładający się w trawie bez siły, złapany do rąk, zgaszony, cierpiący.
Strasznie nam smutno.