Cezary pojechał do domu. Pierwsze wieści są takie, że Cezary zabunkrował się za kanapą, ale kanapa została nieznacznie odsunięta i kocur pozwala się głaskać, wyraźnie ożywia się na zapach wołowiny (to prosty kot

). Przeszedł się też do misek, na "niskich" wprawdzie łapach, ale jednak.
Natomiast Gabi została sama. Trochę nas to martwi, bo razem Cezarym czuła się chyba pewniej. Tutaj ich ostatnie wspólne zdjęcie:
<<< Kliknij, aby powiększyćGabi dostała za to od Moniki nowy, "wypasiony" drapak. Była jednak zbyt wystraszona, żeby się nim zachwycać, wolała schować się do swojej budki.
<<< Kliknij, aby powiększyćNowy drapak, też od Moniki dostała również Zuzia. Choć zmęczona, to jednak sprawdziła, czy wszystko jest ok.
<<< Kliknij, aby powiększyćWszystkie koty, łącznie z dzikusami dostały wczoraj wołowinę. I raczej wszystkie były z tego zadowolone. Od piątku nie ma w schronie kolorowej Trikotki, miała sterylkę i teraz przebywa w szpitaliku poza schroniskiem.
Wychodząc ze schronu wpadliśmy na... jeża. Albo sam przyszedł, albo ktoś go podrzucił. Jeż wyraźnie potrzebował pomocy, miał dużą opuchliznę lub guz na pyszczku. Nie wyglądało to najlepiej. Dzięki pomocy kilku osób, a przede wszystkim pana Andrzeja Kuziomskiego z Pogotowia Jeżowego fundacji Igliwiak otrzymaliśmy namiar na ośrodek rehabilitacji zwierząt przy ogrodzie botanicznym PAN. Jeżyk otrzymał od Ady na imię Sobotek i został zawieziony do ośrodka. Wiadomości z dziś są takie, że z Sobotkiem jest raczej ok, że ma apetyt i że coś na ryjku prawdopodobnie jest wynikiem urazu i po oczyszczeniu przez lekarza widać oko. Jutro może będziemy mieli więcej informacji. A tak wygląda nasz Sobotek na filmie i na zdjęciu:
http://www.youtube.com/watch?v=CDK_h0YJTf8
<<< Kliknij, aby powiększyćA więc wszyscy trzymam kciuki za Sobotka!