Kciukacze są niezależnie od wszystkiego... za Bodzia... żeby w końcu odrobinę szczęścia się mu przytrafiło... po tyle kocich tragediach... on tak potrzebuje domku... swojego człowieka... choćby na troszkę...
Bodzio juz u mnie, zainstalowany w kuchni. Zwiedza i obwąchuje. Mruczy i tuli się.
Oczka zakroplone. Obeszło się bez strat w ludziach.
Stado stoi murem pod drzwiami
Smakuje mu Klara, wypił sporo.
Musiałam na chwilę zostawić go samego, natycmiast zaszył się pod kuchenką i nie chciał stamtąd wyjść. Bardzo pragnie czulości - natychmiast zaczyna mruczeć.
Kiedy czuje się niepewnie, świergoli jak ptaszek, pogłaskany włącza traktorek.
Chyba spię dzisiaj w kuchni.