Zawiozłam Koko do nowego domu. Podpisałam umowę. Wizyty poadopcyjne beda o tyle bezproblemowe, że to moja znajoma... Jest mi bardzo przykro, bo Koko czuła się juz jak u mnie w domu.... Szalała i spała razem z Syneczkiem. Syneczek najwyraźniej jej szuka 

  Chodzi po pokoju, zagląda pod łóżko.
Nie nadaje się do tymczasów dłuższych od paru tygodni, bo za bardzo to odchorowuje. Psu i kotu nie mozna wytłumaczyc, że to dla jego dobra... Znów zostaje porzucone, znów szok i niezrozumienie.... 
 
 
Czoraj oddałam labradorke, dzisiaj Koko a za tydzień szczeniaczka, z którym całe święta spędziłam u weta na kroplówkach... Naprawde siedzę i płacze. Wiem jestem stara i głupia i nic na to nie poradzę 
