Ja nie oglądam meczu
Kotów jest bardzo dużo

Jedna kotka karmi (Pani uraczyła mnie opowieścią o tym jak zaczęła rodzić pod samochodem). Jak tylko przyjechałam zobaczyłam dwójkę kociąt około 3 m-ce z mamą. Zaczęłam ustawiać klatkę, a tymczasem przybyła reszta łapankowiczek. Pierwszy kociak złapał się bez najmniejszego problemu - bury chyba chłopczyk. Przełożyłyśmy go do transporterka i ustawiłyśmy znowu klatkę. Równocześnie ustawiłyśmy w dwóch innych miejscach klatki przywiezione przez Agalenorę.
W czasie gdy seniorita z Agalenorą poszły do jednej z pań oglądać jakiegoś kota, złapała się bura kotka w ciąży i mama kociąt.
Ponieważ miałyśmy niedobór transporterów kotki zostały odniesione do bagażnika w klatkach.
Niestety drugi kociak zabunkrował się pod barakiem i nie chciał wyjść. Jedna klatka łapka była więc zablokowana przez próbę łapania kociaka. Tymczasem przyszła kolejna pani karmicielka (chyba nie wspomniałam, że ich tam wyjątkowo dużo

) i zaczęły się do niej złazić koty. Zrobiło nam się żal, że jedyna wolna klatka jest zablokowana, a tu tyle kotów do łapania. Agalenora stwierdziła, że ma jeden wolny transporter, ale nie za bardzo nadający się do tego, żeby przekładać do niego koty. Postanowiłyśmy zaryzykować, co okazało się totalną głupotą, ponieważ kot nam uciekł

Nawiała matka kociąt (nie ryzykowałyśmy ciężarówki).
Do zwolnionej w ten głupi sposób klatki złapałyśmy jeszcze jedną koteczkę, nie wyglądała na ciężarną, ani karmiącą. Panie mówiły, że można ją łapać.
Drugi kociak niestety zabunkrował się i nie wyszedł już do końca łapanki

Chyba się za mocno wystraszył.
Trzeba tam łapać dalej, nie wiem tylko kiedy. Takiego tłumu jazgoczących i przeszkadzających bab jeszcze nie widziałam

Wszystkie oczywiście musiały obserwować próby łapania kociąt i głośno to komentować. Jedne baby jazgotały, drugie usiłowały natychmiast nakarmić koty. Jak zrobię się stara i zacznę jazgotać i karmić koty podczas gdy inni próbują je łapać, to mnie zabijcie.
Bury kociak jest u seniority.