Kicia jest niesamowita

Zaraz po przyniesieniu do domu ulokowałam ją w zamkniętym plastikowym transporterku, w ciemnej łazience, żeby się wybudziła do końca. Po dziesięciu minutach Zunia po raz pierwszy wyłamała kratkę w transporterze (tę samą, którą wyłamał kiedyś Paciorek). Wpakowałam ją zatem z powrotem. Po kilku chwilach dziewczyna manewr powtórzyła i już nie zdążyłam jej złapać. Musiałam za to pędem kończyć pranie torby, w której ją przyniosłam od wetki (zasikała ją po drodze), bo Zunia swoim zwyczajem wskoczyła na brzeg wanny i bałam się, że do owego prania wpadnie. Niestety nie udało mi się opanować tego jej skakania, choć bałam się o ranę i szwy. Poza tym, jak poprzednio, równo lała moje koty i ogólnie wszczynała awantury. Później poszła na balkon powerandować. Ogólnie zachowywała się, jakby nic się nie stało. No i strasznie domagała się jedzenia

barankuje i mruczy
Dziś kicia trochę spokojniejsza, pewnie środki przeciwbólowe przestały działać. Siedzi w łazience, barankuje i mruczy. Rano za to miałyśmy nieprzyjemną sytuację, bo mała prawie całkiem wyszarpała sobie wenflon i musiałam zdemontować resztki opatrunku. Bolało ją, więc się wkurzała, ale ręcznik założony na głowę pomógł i wenflon szczęśliwie został usunięty. Muszę zadzwonić do wetki i zapytać czy założą drugi czy rezygnujemy z dzisiejszej kroplówki. Antybiotyk podaję sama, więc może nie trzeba jej znów stresować podróżami.
Zdumiewa mnie ta mała. Moje koty wybudzały się po takich narkozach ładnych parenaście godzin, a ta od razu zaczęła niemal normalnie funkcjonować, i to po sterylce aborcyjnej
Aha, i strrrrasznie wkurza nas kaftanik
Aha nr 2

Pani doktor powiedziała, że Zunia wygląda jak abisyńczyk
Komu, komu prawie rasowego kota???
Aha nr 3

Jadziu, dziękuję za dach nad głową dla Zuni
