Dziewczyny wielkie dzięki.
Po krotce, bo padam na pysk. Kotka wykapana, może źle, ale niestety tak śmierdziała, że nie mogłam.
Może nawet bardziej chodziło mi o wybicie podtopionych pcheł, bo miała tyle, że hej. Co mogłam to dałam do jedzenie......nawet mleko do picia, bo wody ani rusz, więc stwierdziłam że lepiej mleko przy jej odwodnieniu niż nic.
Obstrzygłam ile mogłam, bardzo się bałam aby jej nie skaleczyć. Zostało nie tak dużo na brzuchu. Właśnie tam jakiś guzek jest. Niestety nie kuwetkowa chyba? Kupa bardzo twarda, tak mi się wydaje. Po kąpieli trochę zmarzła zanim wysuszyłam ją i na poduszkę elektryczną. W kąpieli w pewnej chwili woda zrobiła się brunatna, wpadłam w panikę, że to krew, podłożyłam rękę czy to nie siusiu z krwią, ale chyba nie, chociaż sama nie wiem co to było. Woda tak tragicznie brudna, a mimo to jeszcze nie jest do końca idealnie czysta. Ale najważniejsze, aby żyła, jała a potem sama już sie umyje. Ma wolę życia, jest silna mimo to wszystko, bo mało spała, zainteresowana ucieczką wyjściem na saluuuny, ale nie tak prędko, bo moja inna tymczasowiczka nie szczepiona. I tu mam pytanie, czy persiczka jest dużym zagrożeniem dla moich ? Tak przy jej chudości pomyślałam o anemii zakaźnej?! matko, mam nadzieję, że nie. To tyle na dzisiaj, to znaczy już jest dzisiaj, to tyle na razie
