Być może wyjdę na sentymentalną idiotkę, ale Wasze kciuki po prostu.....................................
D Z I A Ł A J Ą
Wygląda na to, że to nie jest
TO
A w skrócie: zabieg został odłożony.
GUZ SIĘ ZMNIEJSZYŁ
Przepraszam, że tak późno się odzywam, ale sie mocno zagadaliśmy w lecznicy rozważając wszystkie "za" i "przeciw" cięcia lub nie cięcia.
"Na dzień dobry" wetka prowadząca i macająca Gutka w niedzielę i dzisiaj stwierdziła, że według niej guz się zmniejszył. Powiedziała to bez żadnych sugestii, po prostu przeprowadziła wstępne badanie. Koleżanka dopiero wtedy powiedziała, że też miała takie wrażenie, ale nie była pewna więc nic nie mówiła. Potem Gutka obmacał chirurg i od razu powiedział, że on by poczekał. Rozmawialiśmy o biopsji, pobieraniu wycinka i rozważaliśmy różne możliwe warianty i ich konsekwencje. W efekcie Gutek dostał steryd i w czwartek ma się zameldować na kolejne macanie.
Wet chirurg stwierdził, że w przypadku Gutka pewnym zagrożeniem jest też narkoza więc mimo, że uwielbia kroić radził jeszcze chwilę poczekać - macał Gutka po raz pierwszy i nie miał porównania z tym co było wcześniej, ale "konsystencja" i "umocowanie" guza nie wprawiło go w panikę czy też nie zmotywowało do natychmiastowego wykonania zabiegu.
Nie wpadam w euforię, to jeszcze nie czas. Nawet jeżeli guz będzie się zmniejszał nie jest wykluczone, że o ile nie wchłonie się całkowicie - zostanie usunięty operacyjnie.
Dostaliśmy poza tym "bonus" w postaci gigantycznego (jak na Gutka) siooo.....Problemy pęcherzowe to dodatkowy problem, ale z dzisiejszych badań wynika, że powolutku sytuacja się prostuje.
Bardzo, ale to na prawdę bardzo Wam wszystkim dziękuję za ogromne wsparcie "duchowe", którego efekty rzeczywiście graniczą z cudem...
Ale o tym sza........ Niech licho śpi.
