Na razie pasę samym "mleczkiem" - jeszcze dziś i jutro. Pacjentka zdecydowanie tego nie lubi, wyrywa się i warczy, chociaż nauczyła się w miarę chłeptać ze strzykawki. Ale boczki nie wyglądają tak makabrycznie. Co prawda nie przytyła, ale też nie schudła (mam wrażenie, że w jelitach więcej), no i energii ma zdecydowanie więcej.
Jesteśmy po szczęśliwym zdjęciu szwów, przynajmniej tych, których Fela nie zdjęła sama w chwilach nieuwagi :/ (wet się śmiał, że profesjonalnie sobie poradziła - żadnych rozerwań, rozlizań, a szwy zostały wszystkie 3). Blizna wygląda bardzo ładnie, blada, spłaszcza się. Kota szczęśliwa jak norka, że nie musi nosić kubraka, hasa po całym domu. Tylko jeszcze przed wyższymi skokami się waha i czesto odpuszcza.
A ja mam następne zmartwienie - wyjeżdżamy wszystkie 3 domowniczki na długi weekend majowy (zaplanowane jeszcze przed operacją kocicy). Ogólnie chudzielec jest w dobrej kondycji, zachowuje się żwawo, czyli niby nie ma powodu do histerii, ale nadal bardzo mało je.
Na dodatek ona jest bardzo "psychiczna" - potrzebuje obecności człowieka, je najczęściej przy ludziach, jak nikt sie nią nie zajmuje, to posępnieje...
Bez nas pewnie "załapie doła" - obawiam się, czy nie będzie jadła jeszcze mniej i nie zastanę mojej anorektyczki zagłodzonej, jak wrócę
Kociarnia będzie pod opieką bratowej, która codziennie przyjdzie dać im jedzenie, wodę i sprzątnąć, ale... Kocury zjedzą każdą ilość, Felicja je w maleńkich porcjach i najlepiej przy człowieku... Jak to zorganizować, żeby ona się nie wycieńczyła jeszcze...?
O karmieniu strzykawą nie wspominam, nie chcę bratowej narażać na kły, pazury i mleczko na całym ciele
Alternatywa jest taka:
- odizolować Felicję z pełną michą - nie wiem czy skorzysta z tej pełnej michy i czy nie zwariuje bez towarzystwa nawet kocurów przez 5 dni
- trzymać kociarnię razem, sypnąć żarcia kastraciego na maksa i liczyć na to, że kocury nie zjedzą wszystkiego, pekając z przeżarcia...

Liczyć należy również na to, że ona będzie raczyła w ogóle tknąć kastracie żarcie. Bo jej ostatnio przestało smakować. A jej żarcia kocury nie mogą jeść.
- trzymać kocurnię razem i sypnąć wszystkim obu rodzajów żarcia na maksa. Czy kocurom zaszkodzi rybne żarcie przez 5 dni (RC Feline No 3)??
Ostatnie wyjście wydaje mi się najlepsze, chociaż i tak pewnie Fela nie będzie wiele jadła :/ a my będziemy mieć gigantyczne odchudzanie kocurów po powrocie :/
Kurde, nie wiem co robić. Mam wyrzuty sumienia, że wyjeżdżamy razem, pierwszy raz od 10 lat nie na zmianę
