wróciliśmy.... kicia zjadła po powrocie na raz pól tacki recovery i potem jeszcze podchodziła i skubała

jestem szczęśliwa, że zaczęła jeść
Lusi w samochodzie starsznie miauczała; była przerażona, a w lecznicy znowu horror

kicia sztywniała ze strachu i wydawała tak przejmujące dzwięki ze włosy stawały na głowie; była tak bardzo wystaszona, bałam się czy coś jej sie nie stanie ze stachu

... ale udało się jesteśmy po wizycie...już w domu; byłam cała mokra ze strachu i netwów!
kociczka jeszcze chora, wet. osłuchał, wybadał - było cięzko

-charczy jescze w oskrzelikach i gardło czerwone, nosek jescze zatkany

cały czas bierzemy unidox, scanomune i lackid i jakiś syropek, nie pamietam

jutro go wykupie
najważniesze - kicia kotna - na 100%

wet. powiedział, że na oko to jakieś 3 może 4 tygodnie - na tzw. wyczucie;
plan jest taki - wyleczyć kociaka, przede wszytkim wzmocnić organizm, podkarmić, podtuczyc w miarę mozliwości ;
wet. powiedził że zobaczymy w czwartek jak się będzie czuła i zabieg zrobimy albo w sobotę ( w co raczej wątpi

) albo w następna sobotę; mówi, że powinniśmy zdąrzyć nawet za te 2 tyg. ; szczerze mówiąc obawiam sie troche

wolałby dłużej dac jej organizmowi odpocząc i się zregenerować, ale czas nas nagli
