Przez ten ostatni "ruch w interesie" (kto zagląda do wątków z mojego podpisu to wie o co chodzi

) nie miałam kiedy za bardzo nawet na forum wchodzić i mój wątek zaniedbałam

. Już lecę z aktualnościami!
Tequila w piątek pojechała do nowego domku

. Trafiła co prawda do domku, gdzie wcześniej kotka nie było, ale właściciele strasznie się zaangażowali

Wyprawka cała kupiona, oczywiście "sto pytań do" i ogólnie bardzo fajne wrażenie

. A kicia z podniesionym ogonkiem pozwiedzała całeb mieszkanko, potem gdy podpisywaliśmy umowę wlazła mi na kolanka i zasnęła

. Po jakichś 20 minutach od wyjścia z Nowego Domku Tequilki zadzwonił telefon. Wystaraszyłam się, że cos jest nie tak i że może jednak zmienili zdanie. Ale pytanie które usłyszałam powaliło mnie na kolana "czy nie zabrałam Kici przypadkiem w plecaku, bo jej nigdzie nie mogą znaleźć". Wszyscy domownicy (3 osoby) całe mieszkanie na kolanach zwiedzali w poszukiwaniu małej Małpeczki. Po 40 minutach poszukiwań odnalazła się. W kanapie zawinięta w kołdrę i słodko śpiąca

. Pewnie dostarczy im ta Gadzinka jeszcze wiele takich atrakcji

.
Pan Kracek też ma już zaklepany domeczek

w piątek jadę Go zawieźć. Nosio już dużo lepiej wygląda, teraz tylko trzeba zaczekać, żeby sierstka i wąsiki ładnie odrosły. Ale teraz coś mu się zrobiło w uszku....

. Nie wiem, dziwnie to wygląda, nie jest to takie brunatne jak przy świerzbie, tylko wygląda jak malutkie skrzepy krwi

. Idę z nim teraz do weta. Mam nadzieję, że to jednak zwykły świerzb

.
A u Katinki zmiany zachodzą niesamowite. Nie dość, że zaczeła się bardziej bawić z nami (szczególnie uwielbia gonienie światełka

), to jeszcze od trzech dni zaczeła wchodzić na kolanka

. Takie oswojenie zajeło jej cztery miesiące (bez 8 dni). Bardzo, bardzo się cieszę
Byłam też z wizytą u Bulionika - Karmelka i u Edzi. Kociaki rosną przepięknie, (Edzia szczególnie wyrosła, w końcu nie widziałam jej najdłużej ze wszystkich moich maluchów). Obydwoje są oczkami w głowach swoich Dużych i są bardzo szczęśliwi. A ja razem z nimi

.
Ostatanie dni obfitowały też w podarki dla pozostałych kotuchów, wszytsko wyszczególnione jak zwykle w pierwszym poście.
Obiecuję, że jeszcze dziś powrzucam trochę fotek
