Witamy razem z Czwórcią nowo przybyłych, no i oczywiscie wszystkich, ktorzy sa z nami od poczatku. Nie wymieniam po kolei, bo nie chce nikogo pominac - tak czy inaczej bardzo sie ciesze, ze z nami jestescie i jak widac - te wszystkie dobre mysli naprawde maja moc
A teraz po kolei:
Bungo, mam nadzieje, ze Ciszek jest caly i zdrowy, nawet nie dopuszczam takiej mysli, ze... Znajdzie sie, zobaczysz
Rustie - to pomieszczenie to naprawde super sprawa, chociaz i tak trzeba sie ukrywac, zeby nie kłuło w oczy lokatorow, ze sie tam chodzi, ze sie z niego korzysta. Ale wiadomo - cos za cos

inna sprawa, ze koty maja swoje sympatie i antypatie - w zwiazku z tym jest ono wykorzystywane w jakiejs 1/10, poniewaz mogloby tam siedziec duuzo wiecej futer. Ale nie - potencjalny nowy lokator jest przeganiany.
Teraz wlasnie wprowadzil sie tam mlody kociak, nie wiadomo skad - i byc moze dlatego Czworcia sie zaczela oddalac? Moze chciala znalezc sobie inne miejsce? Dlatego troche sie boje, co bedzie, gdybym miala ja wypuscic - tzn zeby znowu nie zaczela sie wloczyc w niebezpieczne rejony.
I tak na marginesie - moje osiedle tylko
wyglada na bezpieczne... niestety
I teraz wlasnie tak sobie rozmyslam, co robic? Rozwazam opcje:
1. Wypuscic Czworcie i zostawic wszystko tak, jak bylo, z nadzieja, ze
jakos sie ulozy - ta opcja najmniej mi sie podoba.
2. Odlapac Mlodego i ulokowac w jakims domku (tiaa, juz widze dluuga kolejke domkow po bialo-czarnego krowka)

- a wtedy Czworcia wraca do swojej piwnicy i raczej nie oddala sie od mojego bloku, gdzie raczej jest bezpieczna. Minusem jest to, ze to wlasnie ona - po tych wszystkich przejsciach - napewno bardziej potrzebuje dobrej opieki, jedzonka, kontroli weta w razie potrzeby itd.
3. Znalezc Czworci dom - zadanie typu
Mission Impossible: dorosla kotka, do niedawna DzikaDzika, obecnie jakby troche mniej

ktora nigdy nie zyla w domu... Owszem, kiedy jest w klatce, korzysta z kuwety, ale na zewnatrz, nawet pomimo sterylki, miala zwyczaj znaczenia -obsikiwania np. muru, krzakow itp. Poza tym raczej zle znosi obecnosc innych kotow. No i nie wiem, na ile bedzie miziasta wobec innych ludzi - mnie i moja Mame zna, ufa nam; nawet kiedy zyla sobie kolo bloku, to na nasze wolania reagowala od razu i przybiegala, a przed innymi ludzmi raczej uciekala.
Ma ktos jakies pomysly?
Bo ja na razie mowie sobie: "pomysle o tym jutro", ale to "jutro" nieuchronnie kiedys nastapi
