Przepraszam dziewczyny, czasem jest tak, że z trudem udaje mi się czytać posty, ale o odpowiedzi to tylko mogę pomarzyć
Rysia nadal samą słodyczą jest, baaardzo to milusia kicia. Sypia ze mną w różnorodnych konfiguracjach, na głowie, na boku, obok mnie i mruczy, uroczo i głośno mruczy mi do snu
Nie wiem, czy ona czasem nie była kotką wychodzącą bo za wszelką cenę pcha się na dwór. Ale trudno, nie puszczam.
A teraz to gorsze. Już sama nie wiem czy jej się ten łebek goi. W czwartek mamy kolejną dawkę felisvaca, zobaczymy co dalej. Co 3 dni nacieramy imaverolem, do jedzonka wlewamy witaminki i kurczę nie podoba mi się.
Strupki i podpuchnięta nasada uszek. Ogonek fatalny

Opadają mi ręce.
Aniu ja mogę przyjechać do Łodzi w piatek. Mogłabym zabrać ze sobą Rysię na oględziny, ale problem w tym gdzie ją przetrzymać? Przecież to nie jest rzecz, żeby ją tak podrzucać i zostawiać byle gdzie. W przyszłym tygodniu mam odbiór prac więc nie żyję, nie ma mnie, jestem w świecie tabel, wykresów i innych dupereli

Najwyżej za 2 tygodnie mogłabym z kocią przyjechać do Łodzi, Skierniewice to jednak nie jest kurde shangri-la weterynarii polskiej
Jak macie jakieś sugestie to piszcie (tylko odbiór do d....) albo dzwońcie 509 948 670. Martwię się o koteczkę. jakkolwiek wydaje się żwawa, kupki ma ładne, etc. Niejadką jest niestety okropną i grymasnicą
No nic, się nagadałam, a teraz ciekawe czy mi się to w ogóle wyśle. Pozdrowienia ode mnie i mrauki od Rysi