Dokoceni: FOTO s.5; Złotusia już za TM...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 21, 2007 15:29

Barrrdzo sie ciesze, ze u Was jest!

A co u reszty Waszych futer, hę?
I u Was?
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon lis 26, 2007 20:59

Jest bardzo źle. Przez dwa dni po operacji wydawało się, że będzie OK. Ale potem Złotusia zaczęła się pokładać i wstawała tylko na siku. Pod szwem nabrzmiał ropień, znacznie większy niż poprzednio, na czółku i części łebka (z początku myśleliśmy, że to opuchlizna). Dziś u weterynarza siknęło to, wyciskane, fontanną ropy na 50 cm. Wyjęte dwa szwy, domięśniowo jakiś mocny antybiotyk. Wet proponował uśpienie, bo twierdził, że to jakaś bardzo wredna bakteria, i że lepiej, żebyśmy się na kontakt z tą bakterią nie narażali. Na razie ma dostawać ten antybiotyk przez 5 dni. Boimy się bardzo, że antybiotyk nie pomoże i że stracimy Złotusię. Teraz kicia leży pod lampą (zostawiamy jej na noc zapaloną), Duduś ociera jej krewkę (bo kapie z jednego miejsca) i przemawia czule do kici; zapowiada, że jutro nie pójdzie do pracy, i zostanie w domu się Złotusią opiekować. Złotusi puchnie powieka lewego oczka. I w ogóle ponuro to wygląda.

Koci Tata

 
Posty: 2229
Od: Pt wrz 24, 2004 13:04
Lokalizacja: Milanówek

Post » Wto lis 27, 2007 8:30

Koci Tato, wprawdzie do tej pory nie pisałam tu, ale podczytuję Twój wątek od samego początku. Bardzo mocno trzymam kciuki za Złotusię i za to, żeby za kilka dni wet przecierał oczy ze zdumienia, widząc koteczkę w dobrej formie.
:ok: :ok: :ok: :ok:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 27, 2007 8:44

Na to po cichu liczymy, ale nie jesteśmy dobrej myśli, bo ten ropień bardzo uporczywy. Dziś następny zastrzyk z antybiotyku - może będzie poprawa. Duduś (moja żona) został ze Złotusią przed południem, a i wczoraj długo w noc z nią siedział.

Koci Tata

 
Posty: 2229
Od: Pt wrz 24, 2004 13:04
Lokalizacja: Milanówek

Post » Wto lis 27, 2007 8:46

mocne kciuki! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 27, 2007 11:11

Koci Tata pisze:Jest bardzo źle. Przez dwa dni po operacji wydawało się, że będzie OK. Ale potem Złotusia zaczęła się pokładać i wstawała tylko na siku. Pod szwem nabrzmiał ropień, znacznie większy niż poprzednio, na czółku i części łebka (z początku myśleliśmy, że to opuchlizna). Dziś u weterynarza siknęło to, wyciskane, fontanną ropy na 50 cm. Wyjęte dwa szwy, domięśniowo jakiś mocny antybiotyk. Wet proponował uśpienie, bo twierdził, że to jakaś bardzo wredna bakteria, i że lepiej, żebyśmy się na kontakt z tą bakterią nie narażali. Na razie ma dostawać ten antybiotyk przez 5 dni. Boimy się bardzo, że antybiotyk nie pomoże i że stracimy Złotusię. Teraz kicia leży pod lampą (zostawiamy jej na noc zapaloną), Duduś ociera jej krewkę (bo kapie z jednego miejsca) i przemawia czule do kici; zapowiada, że jutro nie pójdzie do pracy, i zostanie w domu się Złotusią opiekować. Złotusi puchnie powieka lewego oczka. I w ogóle ponuro to wygląda.

Nie prześledziłam całego wątku.. :oops: ale to co przeczytałam na końcu nieco mnie...przeraziło...
Mam do czynienia "na co dzień" z różnymi kocimi ranami, w tym ropiejącymi i jeszcze się nie zdarzyło, żeby sprawy przybrały tak poważny obrót. Z zalecenia wetki-mikrobiologa wszelkie rany przemywam roztworem nadmanganianu (nie riwanolem i nie wodą utlenioną). W przypadku niektórych zakażeń bakteryjnych bardzo dobrze sprawdza się metronidazol (oczywiście po konsultacji z wetem). Tak leczyłam mocno pokaleczone koty wolnożyjące. Moim zdaniem, jeśli antybiotyk nie przynosi oczekiwanych efektów to należałoby go zmienić ale przede wszystkim wykonać antybiogram, a nie leczyć "na oko".
I jeszcze jedno...zwykle po oczyszczeniu ropnia rany się nie zaszywa...wręcz przeciwnie- zakłada się sączki i robi się płukanki. Albo coś źle zrozumiałam, albo postępowanie weta, które opisałeś jest jakieś dziwne (skoro "pod szwem zebrała się ropa") i niebezpieczne (ropień na głowie, w okolicy oka :strach: )
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lis 27, 2007 20:05

Nie potrafię się wypowiedzieć na temat fachowości weta - uchodzi on tu za najlepszego, i właśnie do niego się chodzi. Jutro u niego będę, to zapytam o te sączki. Złotusia leży pod lampą, osowiała. Ale zjadła dziś jakoby sporo nawet, choć potem i paw był na podłodze. Na łebku ma lekkie nabrzmienie, więc ropa tam nadal jest, choć może dziś jej całej nie wyciskali. Wet stwierdził lekką poprawę, tzn. po pierwszym zastrzyku z antybiotyku. Czekamy dalej, z niewielką nadzieją, a z dużym niepokojem. Zastanawiam się, czy tych 5 zastrzyków wystarczy, bo potem może się odnowić jeszcze raz.

Koci Tata

 
Posty: 2229
Od: Pt wrz 24, 2004 13:04
Lokalizacja: Milanówek

Post » Wto lis 27, 2007 20:26

Koci Tata pisze: Czekamy dalej, z niewielką nadzieją, a z dużym niepokojem. Zastanawiam się, czy tych 5 zastrzyków wystarczy, bo potem może się odnowić jeszcze raz.

Jeśli antybiotyk jest dobrze dobrany to powinien pomóc. W tym wypadku , poza odnotowaniem przez weta "lekkiej poprawy" - nie wiadomo, czy został dobrany właściwie. Jak każdy lek - antybiotyk miewa skutki uboczne, więc oprócz tego, że nie wiadomo czy jest "trafiony" i zadziała - zamiast leczyć może szkodzić.
Ja się tylko zastanawiam, co Cię powstrzymuje Koci Tato - skoro czekacie z Małżonką "z dużym niepokojem" - przed konsultacją Kici u CHIRURGA
:?:
Faktycznie, argument że do tego weta "się chodzi" z mojego punktu widzenia nie przekonuje o jego fachowości (dalej nie rozumiem DLACZEGO zaszył ropiejącą ranę...).
Zdarzyło mi się diagnozować mojego osobistego kota z (jak się okazało) ropniem na żuchwie i pierwsza wetka nie postawiła żadnej diagnozy (ale antybiotyk dała...), drugi wet rozpoznał "poniekąd" ale niewiele zrobił. Dopiero trzecia wetka z miejsca zrobiła zabieg i opatrzyła kota jak należy - ropień zaczął już drążyć kość żuchwy. Wszystko to miało miejsce w "renomowanej" lecznicy....
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lis 27, 2007 20:34

Koci Tato, gdzie chodzicie do weta ze Złotusią?

Pixie ma rację.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto lis 27, 2007 20:34

Koci Tata pisze:Dziś u weterynarza siknęło to, wyciskane, fontanną ropy na 50 cm. Wyjęte dwa szwy, domięśniowo jakiś mocny antybiotyk. Wet proponował uśpienie, bo twierdził, że to jakaś bardzo wredna bakteria, i że lepiej, żebyśmy się na kontakt z tą bakterią nie narażali. Na razie ma dostawać ten antybiotyk przez 5 dni.


Dodam jeszcze, że z tego co wiem WYCISKANIE ropnia w opisany sposób ("siknęło na 50 cm") musi być nieludzką torturą a dla mnie o fachowości weta świadczy propozycja uśpienia Kotki...Czy powiedział o jaką konkretnie bakterię chodzi i na jakiej podstawie stwierdził jej obecność :?:
Obawiam się, że samo przebywanie z Kotką w domu na niewiele jej się przyda...Boję się, że może dojść do uogólnienia zakażenia, a wtedy - faktycznie - propozycja weta stanie się racjonalna...

Czego ani Wam, ani Waszej Kotce nie życzę i obym się w tym wszystkim myliła...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lis 27, 2007 20:48

Mnie też się wydaje, że ma rację... Mieszkamy w Milanówku, chodzimy do weta - przez wszystkich polecanego - do przychodni na ulicy Sportowej. Tu nie ma takiego wyboru jak w Warszawie, a teraz musimy Złotusię tam dowozić codziennie... Cholera, nie wiem, co robić...

Koci Tata

 
Posty: 2229
Od: Pt wrz 24, 2004 13:04
Lokalizacja: Milanówek

Post » Wto lis 27, 2007 21:06

Koci Tato - rozumiem, że jestem dla Ciebie wirtualną "mądraliną" - faktem jest, że nie jestem wetem i w dodatku kota na oczy nie widziałam, ale....PROOOOOOOOOSZĘ chociaż zadzwońcie do jakiejś polecanej lecznicy, Skonsultujcie Kicię zanim będzie za późno. Antybiotyk, albo wspomniany przeze mnie metronidazol można podawać w domu - po co biegać z Kicią codziennie? Jednak przy takim zaawansowaniu problemu może się okazać, że Kicia powinna mieć zabieg i powinna zostać np. przez dwa-trzy dni w lecznicy.
Proszę - chociaż zadzwońcie....zapytajcie...

Ze swojego doświadczenia w "wyciskaniu" mogę podpowiedzieć, że robiłam kotu na łapę bardzo ciepłe okłady (wetka bała się ciąć :roll: :?: , nakłucie nie pomogło) po których ropień pękł, a potem płukałam roztworem nadmanganianu. To wiem, że nie zaszkodzi - nadmanganian kosztuje grosze i jest dostępny chyba w każdej aptece. Robi się z niego jasnoróżowy roztwór.

Czemu czasem autorytet weta wydaje się ważniejszy niż zdrowie i życie zwierzaka...? Co szkodzi zapytać innego weta?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro lis 28, 2007 9:45

Koci Tato, jak ma się Złotusia?

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 28, 2007 10:30

Pojawiające sie nieustannie ropnie mogą świadczyć o uogólnionym stanie zakażenia, który dotyka cały organizm.
Kota, jak rozumiem jest niesterylizowana? Od kilku [nastu] lat na hormonach?

To, co opisujesz w którymś z postów jako podejrzenie padaczki to mogą być bóle spowodowane ropomaciczem [tak miała jedna z naszych fundacyjnych kocic, sterylizowana na cito, pomimo ogólnego wycieńczenia].

Wg. mnie powinniście odstawić hormony. Zrobić badania krwi i USG. I posiew z tej ropy, która się z kota wydobywa [nawet przy podejrzeniu, że wynik będzie nieco zafałszowany przez podawane już antybiotyki, choć uważam, że skoro leki nie działają tak jak powinny, to wynik będzie dość miarodajny]

Ropień leczy się dość szybko - tzn. od momentu otwarcia może to trwać dość długo zanim rana się zamknie i zagoi zupełnie, ale to, że się wciąż odnawia świadczy o nieodpowiednim leczeniu.

Wasza kotka cierpi. Ropień to bardzo bolesna przypadłość. A ciągłe nawroty świadczą, że to coś więcej.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lis 28, 2007 13:20

Agn pisze:To, co opisujesz w którymś z postów jako podejrzenie padaczki to mogą być bóle spowodowane ropomaciczem [tak miała jedna z naszych fundacyjnych kocic, sterylizowana na cito, pomimo ogólnego wycieńczenia].

Wg. mnie powinniście odstawić hormony. Zrobić badania krwi i USG. I posiew z tej ropy, która się z kota wydobywa [nawet przy podejrzeniu, że wynik będzie nieco zafałszowany przez podawane już antybiotyki, choć uważam, że skoro leki nie działają tak jak powinny, to wynik będzie dość miarodajny

To samo mi wczoraj przyszło do głowy.... :?

Koci Tato - jak Złotusia... :?:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Zeeni i 45 gości