Chlorynki - przeprowadzka na Kociarnię, szukamy domów!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 07, 2007 16:49

Władzio ma martwicę 1/4 powierzchni skóry.
Od wczoraj wieczór miał taką mokrą plamkę na boczku, myślałyśmy, że zasiusiał się pod siebie, bo praktycznie nie rusza się z transporterka, ale dziś kiedy wróciłyśmy z zakupów w tym miejscu zobaczyłyśmy ogromną, czerwoną, ziejącą ranę.
Pojechałyśmy na sygnale do weta, niestety nie do D i tak naprawdę to niewiele się z tej wizyty dowiedziałyśmy poza diagnozą. W poniedziałek pojedziemy do naszej D.
Przepraszam, że tak lakonicznie, ale naprawdę nie mam siły na więcej.
Świat nam się trochę wali - szczegóły u nas na wątku
Wklejam linka ze zdjęciem Władzia
http://img264.imageshack.us/img264/4857/wladziojr0.jpg
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Sob lip 07, 2007 17:24

Dlaczego? :crying: :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
Skąd mu się to wzięło?
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Sob lip 07, 2007 17:28

Rety 8O Biedny koteczek :(
Tanita, jakie są rokowania? Mozna skutecznie wyleczyć?

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Sob lip 07, 2007 17:37

Dziewczyny, do momentu kontaktu z naszą Panią Doc niewiele więcej będziemy wiedzieć. Na razie mamy zalecenie rivanolnem przemywać 2x dziennie, dostaje lincospectin (antybiotyk) i tak, a co do przyczyn - podejrzewam, że ogólne gigantyczne osłabienie organizmu.
Te ropnie i martwica porobiły się w miejscach kroplówek podskórnych...

Najlepsze jest to, że Władzio jest jakby przytomniejszy, żywszy nieco 8O 8O 8O

Cioci PumieIM baaaaaaaaaardzo dziękujemy za pomoc finansową :1luvu:

Uschi_nieprzelogowana

Edit - po telefonie do kochanej i cudownie cierpliwej Pani Doc :1luvu: - dopóki ta martwa skóra się nie oddzieli, to faktycznie tylko rivanol i pilnować temperatury, coby w normie była. Przyczyna - osłabienie które pomogło bakteriom beztlenowym się namnożyć i zaatakować niepostrzeżenie uszkodzoną skórę...
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Sob lip 07, 2007 18:53

Straszne :( Biedny maluch :cry:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob lip 07, 2007 19:28

Podczas styczniowej choroby Szeryfa zrobila mu sie dziura w skorze pod przednia lapka. Niezauwazalnie. Wygladalo to tak jakby na gwozdziu ubranie sie rozdarlo. Dziura po wycieciu martwicy byla ogrpmna. Szeryf dostawal wtedy cykloferon i przemywalam mu rivanolem. Znaczy sie lalam z jednej strony a wyplywalo z drugiej. Szeryf te dziure mial "spieta" dwoma szwami. W tej chwili tylko zolte futro jeszcze pokazuje gdzie to bylo. Wszystko pieknie zaroslo.
Oby i jemu sie udalo.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lip 07, 2007 21:17

Bajeczka miała martwice po kroplówce..zeszło futerko łącznie ze skórą... :cry: jak jechała do nowego domku jeszcze nie zarosło...
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 07, 2007 21:38

Po kolejnej dziś wizycie u weta (zastrzyki) jestem mądrzejsza o to, że martwica nie robi się Z POWODU kroplówek, choć może zrobić się PO NICH - po prostu mikrouszkodzenia skóry, stanowiące wrota dla bakterii beztlenowych, jeśli odporność jest żadna...

Paradoksalnie, pęknięcie i odchodzenie skóry wiąże się u Władzia z poprawą samopoczucia - to paskudztwo, które gniło i kisiło się pod skórą, wreszcie się uwolniło.

Ale wygląda to wysoce niewyględnie... Wielkie krwawe dziury w futrze, martwa skóra odchodzi płatami... Na szczęście go to nie boli...

Nawet nie bardzo jest jak go trzymać na rękach, zeby nie zabrudzić tych ran... A on tak kocha mizianie - teraz można tylko po łebku i dupince...

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Sob lip 07, 2007 22:25

Stacha straszliwie chrupie zębami przy jedzeniu. Nawet mokrego. W paszczy nie widać nic dziwnego... Ktoś ma jakiś pomysł? Pani Doc zobaczy ją dopiero w poniedziałek...

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Sob lip 07, 2007 23:03

Wandzia robila cos takiego. NAwet nie chrupanie, a ja tak to odbiealam, jakby miala za malo sliny, ona byla wtedy mocno odwodniona. Nie umiem tego opisac, w kazdym razie kiedys u weta dalo sie slyszec (Czerwiecki) i kazal przeczekac, przeszlo.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Sob lip 07, 2007 23:14

Uschi pisze:Po kolejnej dziś wizycie u weta (zastrzyki) jestem mądrzejsza o to, że martwica nie robi się Z POWODU kroplówek, choć może zrobić się PO NICH - po prostu mikrouszkodzenia skóry, stanowiące wrota dla bakterii beztlenowych, jeśli odporność jest żadna...


Nie koniecznie. Mój Kocurek dostał u partacza weta w kroplówce podskórnej coś co miał dostać domięśniowo. Po zmianie lecznicy nowy wet go oglądał z wielkim niedowierzaniem i dziwił się, że mu nie zrobiła się po tym martwica. Stwierdził, że jest to niestety podstawowy błąd wielu wetów.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob lip 07, 2007 23:25

Ja niewiele pomogę, ale opowiem o Kubie Bonki: po długotrwałych biegunkach zrobił się wrzód w okolicy odbytu, i też jak mu pekło i zaczęła się robić wieeeelka rana i martwica, to dopiero wtedy przyszła ulga. Więc zupełnie zrozumiałe że Władzio poczuł się lepiej i teraz - jeśli ogólny stan chłopaka utrzyma się stabilnie - będzie tylko lepiej. U Kuby było przemywanie dwa razy dziennie rivanolem, delikatne oczyszczanie rany, czasem jeszcze przemywanie solą fizj., potem po lekkim podgojeniu doszło przemywanie płynem oliwkowa przyspieszającym ziarninowanie. U Władzia jest to większe, ale miejsce mniej problematyczne, więc z samą pielęgnacją na pewno nie będziecie miały problemu. U Kuby dziura była taka, że wyglądało jakby mu miał ogon odpaść, a po miesiacu zarasta mu już sierścią. A to wszystko u starego, 14-letniego, chorego (nerki) wycieńczonego biegunką kota.

Zatem Władziu - trzymaj się, bo jest o co walczyć, na pewno teraz będzie coraz lepiej, i wy dziewczyny też się trzymajcie, mimo wszystko i ze względu na wszystko. Ściskam.

Ais

Avatar użytkownika
 
Posty: 2775
Od: Nie sty 08, 2006 10:45
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Nie lip 08, 2007 7:50

Władzio w zdecydowanie lepszej kondycji.
Sam wychodzi do jedzenia, zrobił kupkę (pierwszą od trzech dni), a nawet były nieśmiałe próby zabawy i ganiania za siostrami.
Potem Władzio wpakował mi się na kolana i zaczął mruczeć.
Niestety kiedy nie ma nas w łazience Władzio musi siedzieć zamknięty w transporterku, żeby siostry nie wylizywały mu ranek. Uschi odkryła dziś nowe ognisko martwicy. W miejscu gdzie Władzio ma podawane zastrzyki z tolfe i linco. Niedługo nie będzie się gdzie wstrzykiwać. Dobrze, że przynajmniej wenflon jest cały czas drożny i nie trzeba zakładać nowego. Władzio bardzo dzielnie znosi kroplówki, on w ogóle jest bardzo dzielny. I widać, że chce żyć. Teraz trzeba się modlić, żeby nie wdało się żadne zakażenie.
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Nie lip 08, 2007 9:15

trzymam kciuki
dopiero dzisiaj/jutro dowioze do lecznicy Conva

co do chrupania zebami :wink: tri tak miala na poczatku, jak sie na jedzenie lapczywie rzucala - teraz czasem jeszcze tez sie zdarza, jak cos bardzo dobrego dostanie
moze to kwestia uczenia sie jedzenia tak naprawde?

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Nie lip 08, 2007 9:36

Biedny Władzio :( Co jeszcze te kociny muszą przejść... Trzymam kciuki, kociaki są pod świetną opieką, to co złe się w końcu musi skończyć.

Ja mam niemiłe wspomnienia jeśli chodzi o zgrzytanie zębami. Mysza zgrzytała. Wetka twierdziła, że to z bólu albo od wątroby, tak naprawdę nie wiem dokładnie o co chodziło, ale to było podczas ciężkiej choroby Myszy (zapalenie trzustki). Ten dźwięk do dziś pamiętam.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 460 gości