Trochę nie pisałam, ale znów coś sobie nagryzmolę.
Różne to te kociątka są. Mój to czasem przechodzi ludzkie pojęcie.
Oprócz wycieczek - ucieczek, jak do tej pory dwóch ,na razie jakoś mijają nam dni. Ale dziś to muszę Wam napisać co moje pociechy narobiły:
Martyna uwielbia kicię do granic jej wytrzymałości. I dziś miałam pokaz umiejętności mojej gromadki. Leżymy sobie raniutko na łóżeczku ( ha wolne mam dziś ) i Focus przyszedł do nas po śniadanku, zaczęli się bawić z Martyną. Ona go miziała głową po brzuszku, on próbował zjeść jej włosy, tarmosili się aż w końcu kot miał dość i ugryzł mała w ramię. Najpierw płacz a potem szybka piłka- Martyna mu oddała
Pluła potem włosami niemiłosiernie. Pewnie zdołała tylko dotknąć językiem sierści , bo sierściucha dobra to nie jest, ale jaka była dumna z tego wyczynu; a Focus zdziwiony za chwilkę zwinął się w kłębek do spania. Mówię jej, że kotka nie wolno gryźć, a ona mi na to : a on mnie może? Jak on może to mu oddałam, żeby wiedział, że mnie to bolało.
Całe to widowisko niezmiernie mnie ubawiło. Dzieci są niesamowite, zachowują się czasem tak jak nasz zwierzak i oczekują od niego podobnych reakcji i odwrotnie. To było takie niesamowite dziwne uczucie; analizujesz sytuację po jej zaistnieniu i nagle uświadamiasz sobie, że Ty już byś tak naturalnie nie zareagował. Po prostu jak on mnie może ugryźć to ja jego też. Musiałam jej wytłumaczyć, że może go za mocno przycisnęła, albo kotek rozbrykał się i w zabawie ją chwycił, ale najwidoczniej żadne z nich nie zostało skrzywdzone bo po południu zasnęli w najlepszej komitywie ( kotek na głowie Martyśki ).
No to jak na razie tyle. Wkrótce wyjazd na wakacje z kotem; założyłam tu nowy wątek żeby mi ktoś pomógł i doradził, co zrobić z wychodzeniem Focusa na dwór. Jak się nauczę to wkleję tu linka do tematu.