Długa droga do Domu...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 13, 2007 8:43

:ok:

Antypatyczna

 
Posty: 7753
Od: Czw wrz 07, 2006 9:45

Post » Pt kwi 13, 2007 18:19 Kicia polewana wrzątkiem

Zostałyśmy same... Patrzę na biedne, czarne stworzenie i zastanawiam się co począć. Jak trafić do tego maleńkiego serduszka? Kicia patrzy na mnie szmaragdowo żółtymi oczyma i mruczy...
Widać, że bardzo potrzebuje miłości, bo kręci ósemki jak opętana. Zupełnie, jakby od tego zależało czyjeś życie. Jej życie.
Ociera się o mnie całą swą maleńką i chudą postacią. Stara się tak bardzo abym dotknęła każdy nawet najmniejszy kawałeczek jej łepka, grzbietu i ogonka. Nagle, w okamgnieniu kicia położyła uszy, fuknęła i ugryzła mnie w rękę, nim zdążyłam ją cofnąć. Kotka wpadła jak bomba do domku i warczy... Mówię do niej łagodnie, ale nie zbliżam się. Czekam. Kicia nieśmiało wychyliła się z domku, więc zachęcam ją słowami aby wyszła. Co miała począć? Wyszła nieboraczka i znów rozpoczęła taniec. Ile razy uciekała do domku – nie mam pojęcia. Jednak za każdym razem wychodziła i coraz dłużej się łasiła. Położyłam się na podłodze. Przez szmaragdowe oczy przemknęło zdziwienie. Po chwili i ja zrobiłam oczy jak spodeczki, bo kicia najwyraźniej przemyślała sprawę i zaczęła szukać odpowiedniego miejsca w okolicy mojego brzucha aby ułożyć się do spania. Bardzo długo się „kokosiła”. To chciała przytulić się grzbietem, a to znów łapkami i główką, aby po chwili zmienić zdanie i ułożyć się w jeszcze innej pozycji. W końcu stwierdziła, że ze spokojem może zasnąć. Ile tak leżałyśmy – nie wiem. Fakt, że do wtóru jej burczącego brzuszka, dołączył także burkot mojego.
Wyszłam z pokoju, w którym aktualnie kicię zainstalowałam, bo w końcu trzeba coś zjeść, a i dzieci też są głodne. Ledwo zamknęłam drzwi, a tu słyszę skrzek przeraźliwy. Może coś się stało? Wracam... Kicia patrzy na mnie niewinnie i ocierając się o moje nogi, mruczy. No nie, teraz muszę dać obiad dzieciom przecież. Chcę odwrócić się i wyjść... Kicia nagle zaatakowała moją stopę! Choć odwracałam się powoli i spokojnie, kotula uznała moją nogę za zagrożenie. Okropne, jak ten kot był traktowany!
Wielokrotnie jeszcze wchodziłam do pokoju i głaskałam kotkę po biednym łepku, aż prawie zasypiała. Potem wychodziłam po cichu. Za każdym razem ledwo drzwi zamykałam, kicia mnie przywoływała.
Wreszcie czarny zwierz postanowił uciąć sobie drzemkę. Chwila oddechu i regeneracji dla zmęczonej podróżą kotki i dla mnie na dopieszczenie rezydentów.
Po ok. dwudziestu minutach znów usłyszałam głośny skrzek. Lecę, biegnę do mojej koteczki. Nie ma jej! Nie ma na podłodze, nie ma na fotelu, nie ma na biurku... I znów skrzek, ale z góry. No tak. Trzeba osiągnąć wyżyny. Kocia spojrzała na mnie pełnymi wyrazu oczyskami, naprężyła się i wykonała iście mistrzowski skok. Trzeba przyznać, że to nie kotka tylko baletnica. Taki wdzięk i talent! Pomiziałam, pogłaskałam i znów zostawiłam ją samą, bo kicia poszła spać.
Tym razem spała dłużej. Nie wiem czy coś jej się przyśniło, czy może pierwsza chęć zaufania mi uleciała gdzieś, ale kiedy weszłam do niej ponownie kicia zaczęła zachowywać się z rezerwą, raz po raz przerywaną warczeniem i prychaniem.
Wcale mnie to oczywiście nie zraziło. Na nowo, przemawiając łagodnie i czule czekałam, aż kicia odważy się podejść... Pewnie jeszcze wiele razy będziemy wracały do punktu wyjścia. Wiem jednak, że ta kotka w końcu się przełamie. Wiem, że pragnienie miłości, które nieśmiało się z niej wydobywa w końcu weźmie górę nad złymi doświadczeniami!

Kotka jest niezwykle ciekawska. Wydawać by się mogło, że kot po takich przejściach będzie się bał. Nie, nie ona. Wchodzę do pokoju a kicia z cudownym spojrzeniem, mruczeniem na pyszczku i wysoko uniesionym ogonem oznajmia mi – tak, oznajmia! – że właśnie zdecydowała się zwiedzić resztę jej „nowego świata”. Cóż zrobić? Nie powinnam jeszcze, ale koty śpią... No dobra – mówię do niej – idziemy.
Powoli, powolutku chudy kawalątek kota wkroczył do przedpokoju. Z niezwykłą precyzją obwąchał, co tylko obwąchaniu podlegało i ruszył dalej. Kuweta (niuch, niuch), kuchnia (niuch, niuch), duży pokój...Ooo, Psotka! Pfee, nie podoba się czarnuli! No to myk na powrót do pokoju. Jeszcze kilka razy kicia tak wychodziła i chowała się. Na razie i tak pozostanie w pokoju mojego syna, ale wiem, że chce żyć i poznawać. Jest dobrze!

Starałam się dokładnie opisać dzisiejszy dzień, a przede wszystkim zachowanie kotki, choć oczywiście nie da się tego zrobić z fotograficzną dokładnością. Dodam więc na koniec, że kicia w końcu skorzystała z kuwetki, robiąc przy tym okropny bałagan. Myła się też z głośnym mlaskaniem i pomrukiem godnym największego traktora. Jedzenie w miseczkach kusi ją, ale na razie bez większych rezultatów. W sumie, to nie spodziewałam się tak dobrego i owocnego dnia.
Kciuki, proszę kciuki w górę i trzymać z całych sił!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 13, 2007 18:49

Kciuki sa!

:ok::ok:
:ok::ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt kwi 13, 2007 20:05

Są kciuki za ślicznotkę
:ok: :ok: :ok:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 13, 2007 21:28 Fotki

Zrobiłam pierwsze zdjęcia czarnulce. Co prawda są kiepskiej jakości, ale przynajmniej mam co pokazać! :D

ObrazekObrazek
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 13, 2007 21:38

ooooooo, jak zaczarowana...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt kwi 13, 2007 21:59

M@ju, będzie dobrze, zobaczysz, wszystko na to wskazuje :)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pt kwi 13, 2007 22:08

I nasze kciukasy też są :ok: :ok:

KarolinaLUNA

 
Posty: 426
Od: Pt gru 29, 2006 14:47

Post » Sob kwi 14, 2007 10:44

:ok: :ok: :ok: czy nie pogardzicie męskimi kcikami :?:

Pablo7

 
Posty: 15
Od: Pt kwi 13, 2007 17:15
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob kwi 14, 2007 11:38

Ja też mocno trzymam :D :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob kwi 14, 2007 15:27

Ja tak samo :)
Ale już to, ze się układa przy człowieku dobrze wróży :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob kwi 14, 2007 15:52

moje kciuki też są. Femcia Koraliś i Zosia też się przyłączają. :ok: :ok: :ok: :ok:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 14, 2007 16:49 Uczymy się

Blizny z czasem staną się mniej widoczne. Sierść zgęstnieje i nabierze blasku. Mam nadzieję, że i duszę uda się uzdrowić.
Najstraszniejszą i najbardziej nieludzką krzywdą, jaką wyrządzono tej koteczce, to właśnie złamanie duszy, serca i charakteru. Piastka (chyba takie imię już zostanie), nie jest kotem...
Nie pozostawiono jej nic z dumy, charakteru i niezleżności! To jeden wielki kłębek strachu.
Okazałam jej ciepło, zainteresowanie i dałam swoją cierpliwość i już, po pierwszej dobie kotka poczyniła wielkie postępy. Nie ma takiego miejsca na jej ciele, którego nie wygłaskałam i nie wycałowałam (ups, pod ogonkiem nie całowałam). Kicia pozwala głaskać się wszędzie i tylko czasem mruknie ostrzegawczo – uważaj, tu jestem wrażliwa. Wiem, że nie boli, ale ona się boi, bo rany dotarły do samego jej jestestwa. Z wielką dumą muszę Wam napisać, że kicia nieśmiało nastawia brzuch do miziania! To dla mnie wprost nieprawdopodobne. Przestała się również bać moich nóg. Nie odskakuje jak oparzona, kiedy poruszam się przy niej. Przeciwnie – włazi mi pod nogi spragniona pieszczot.
Dlaczego napisałam, że nie jest kotem? Ona nie umie się bawić. Zabawki wydają jej się zagrożeniem. Boi się szelestu sreberka, stukotu kociej grzechotki... Powoli więc będziemy się uczyć bawić. Szokiem dla mnie było również i to, że Piastunia boi się okna. Nie wchodzi na parapet, a postawiona na nim przybiera rozmiarów i warczy... Uciekła z parapetu nim zdążyłam ją na dobre postawić. Nie wiem co o tym myśleć. Wizyta na górze mebli była incydentalna. Kicia leży na fotelu albo chodzi po podłodze. W ogóle, to stara się sprawiać wrażenie, jakby jej nie było.
Nie da się opisać wyrazu oczu, mimiki i „kurczenia się” ciałka kiedy Piastunia się boi. Teraz może być już tylko lepiej, więc i na tych dobrych wieściach będę się skupiała.
Kicia zjadła całą michę suchej karmy, oczywiście po za śniadaniem. Kuwetkę sprzątałam dziś dwa razy, więc wszystko „działa”. Robi się coraz śmielsza i pozwala mi wyjść z pokoju nie nawołując mnie natychmiast. Futerko na patyczku zaczęło budzić lekkie zainteresowanie a nie strach. Jednak chyba najważniejsze jest to, że co jakiś czas podstawia mi kuperek do obwąchania!
Czeka nas długa droga do Domu, ale i tak jestem pod ogromnym wrażeniem!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob kwi 14, 2007 17:18 Re: Uczymy się

M@ja pisze:Blizny z czasem staną się mniej widoczne. Sierść zgęstnieje i nabierze blasku. Mam nadzieję, że i duszę uda się uzdrowić.
Najstraszniejszą i najbardziej nieludzką krzywdą, jaką wyrządzono tej koteczce, to właśnie złamanie duszy, serca i charakteru. Piastka (chyba takie imię już zostanie), nie jest kotem...
Nie pozostawiono jej nic z dumy, charakteru i niezleżności! To jeden wielki kłębek strachu.
Okazałam jej ciepło, zainteresowanie i dałam swoją cierpliwość i już, po pierwszej dobie kotka poczyniła wielkie postępy. Nie ma takiego miejsca na jej ciele, którego nie wygłaskałam i nie wycałowałam (ups, pod ogonkiem nie całowałam). Kicia pozwala głaskać się wszędzie i tylko czasem mruknie ostrzegawczo – uważaj, tu jestem wrażliwa. Wiem, że nie boli, ale ona się boi, bo rany dotarły do samego jej jestestwa. Z wielką dumą muszę Wam napisać, że kicia nieśmiało nastawia brzuch do miziania! To dla mnie wprost nieprawdopodobne. Przestała się również bać moich nóg. Nie odskakuje jak oparzona, kiedy poruszam się przy niej. Przeciwnie – włazi mi pod nogi spragniona pieszczot.
Dlaczego napisałam, że nie jest kotem? Ona nie umie się bawić. Zabawki wydają jej się zagrożeniem. Boi się szelestu sreberka, stukotu kociej grzechotki... Powoli więc będziemy się uczyć bawić. Szokiem dla mnie było również i to, że Piastunia boi się okna. Nie wchodzi na parapet, a postawiona na nim przybiera rozmiarów i warczy... Uciekła z parapetu nim zdążyłam ją na dobre postawić. Nie wiem co o tym myśleć. Wizyta na górze mebli była incydentalna. Kicia leży na fotelu albo chodzi po podłodze. W ogóle, to stara się sprawiać wrażenie, jakby jej nie było.
Nie da się opisać wyrazu oczu, mimiki i „kurczenia się” ciałka kiedy Piastunia się boi. Teraz może być już tylko lepiej, więc i na tych dobrych wieściach będę się skupiała.
Kicia zjadła całą michę suchej karmy, oczywiście po za śniadaniem. Kuwetkę sprzątałam dziś dwa razy, więc wszystko „działa”. Robi się coraz śmielsza i pozwala mi wyjść z pokoju nie nawołując mnie natychmiast. Futerko na patyczku zaczęło budzić lekkie zainteresowanie a nie strach. Jednak chyba najważniejsze jest to, że co jakiś czas podstawia mi kuperek do obwąchania!
Czeka nas długa droga do Domu, ale i tak jestem pod ogromnym wrażeniem!



droga może jeszcze długa, ale na pewno już nie kręta i pozbawiona ślepych uliczek. a to oznacza, że kota uratowana. Pozdrawiam Cie i ocurkę bardzo ciepło
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 14, 2007 18:04

Ja także pozdrawiam Piasteczkę :)
U mnie tydzień temu było święto, bo mój tymczas zabrany z ulicy nagle pokazał, że jednak jest młodym kotem - zaczął bawić się patyczkiem. Miciek z targowiska potrzebował roku, by sobie przypomnieć zabawy inne niż wzajemne zagryzanie... Kotunia przypomni sobie dzieciństwo, nauczy się znów bawić, jestem tego pewna...
Jeszcze będzie z niej prawdziwa kocia dama :D
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 150 gości