Poldek to cham i prostak  
 
Uduszę gada i zakopię w doniczce z bazylią  
 
albo nie! zrobię z niego skórkę i będę miała jak znalazł na stare lata. O!
No która jest godzina? Która!!!??? czwarta rano!!!
Zdjęłam Fionie kubraczek, w końcu musi się panna umyć (zresztą pani wet powiedziała, żeby od czasu do czasu przewietrzyć kici futro i poszczotkować co ma jej znacznie poprawić samopoczucie)
 Wymasowałam małą, poddała się temu zresztą z pełną rozkoszą, zaniosłam do kuwety na kolejna posterylkową Q, zakleiłam brzusio plastrem żeby nie rozlizała, ułozyłam w łóżeczku i kiedy na moment spuściłam ją z oka (bo mi oko przysneło) ten pospolity rzezimieszek spuścił jej łomot  

  Dopadłam drania, jak ją już rozwałkowywał na parkiecie  

  tylko jej różowe stópki zatrzepotały poduszkami do góry 
 
Przed chwilą kładłam się spać... ale już nie idę z powrotem do łóżka, bo śmigam na adrenalinie  
 
Myślalam że będę ich pilnować, nie muszę, bo mam teraz nastepujący obrazek w (s)pokoju:
Fiona leży błogo wyciągnięta jak struna na kocyku w gwiazdki, a ten drań smaży brzuszysko pod żarówką lampki  

  solarium zażywa  
 
No kurka... sielanka. Czy niektórym żeby sięgnąć nieba bram potrzebne jest mordobicie przynajmniej raz dziennie  

  Rodzina patologiczna, ot co...
Żeby Wam utrudnić jednoczenie się ze mną w morderczych myślach w stosunku do Poldiniego  

 wklejam historyczną fotkę (sprzed trzech lat, Majka ma tu chyba jakieś dwa miesiące).
Tak, tak, ten słodziutki marmurasek prześladuje teraz rekonwalescentkę Fionę
EDIT: gwoli wyjaśnienia, nie bez powodu wstawiam tą właśnie fotkę, kto zna Poldiniego ten wie, że to kot po rzejściach,  dość nieufny oraz niedotykalski dzikus. Jest to nie tylko jedno z niewielu zdjęć w takiej bliskości z homo sapiens  (a w szczególności małym) jest to po prostu w przypadku Tego Kota obrazek tak niespotykany, że wymagał uwiecznienia. Wiem, że jak się go nie zna osobiście to takie zdjęcie nie robi większego wrażenia, ale uwieżcie mi to CUD, że on tam leżał i nawet wyglądał na zadowolonego. 
Poldek w pewnym sensie akceptuje tylko mnie, resztę rodziny traktuje z chłodnym wieeelkim dystansem - jak zło konieczne w swoim domu 
 
