W weekend był mój braciszek, rozkochany w Łesi na zabój, wygłaskał kicię na wszystkie możliwe sposób, we wszystkich możliwych miejscach, poczynając od lodówki a kończąc na drabinie. Łesiunia była wniebowzięta i ciągle nadstawiała zadek do dalszych pieszczot oraz pyszczurek doskrobania, przy tym włączyła jak mogła najgłośniej mruczący traktorek. Niestety Łesia, jak cała reszta mojego przedszkola chyba się ucieszyła z przeprowadzki Goldi. Koty nie mogły się niestety dogadać ze Złotkiem i całe towarzystwo było bardzo zestresowane. Wczoraj wieczorem, gdy sprzątałam łazienkę z rzeczy Goldi, Łesia, zaczęła okupować naszą pościel, później tłukła piszczące zabaweczki od Annskar, że aż uszy bolały. Przed pierwszą w nocy wchodzę do pokoju a tam całe towarzystwo łącznie z Łesią porozkładane, smacznie sobie pomrukuje przez sen, wtulone w nasze kołdry. Widok nie do opisania

))).Dziś rano śliczniutka kuleczka, czekała na śniadanko już na swojej stałej półeczce po licznikami.