anemonn pisze:napisze jeszcze co wiem o kocie
Kot trafił przedwczoraj w nocy do schroniska, wypadł z okna (nie wiadomo, z którego piętra) i to podobno kolejny raz. Jego pańcia siedziała na ławce przed blokiem i piła. Podpisała dokument, w który zrzekła się praw do kota i ciężko ranny kot trafił do schroniska, i siedział tak biedny w klatce i czekał.
Ne wiem ile ma lat, ale wydaje mi się że jest to młody.
jest kastrowany, piękny i ogromny i nie jest głuchy. Nazywa się Albin, a ja będę na niego wołać AL albo ALF
proszę o kciuki aby stał się cud
Tosza napisała:
Mój post to pewnie szczyt naiwności ( a zważywszy na wiek powinnam być już mądrzejsza), ale napiszcie, jak to jest;do schroniska trafia kot EWIDENTNIE po wypadku i nic się z nim nie robi? Kot siedzi i czeka dzień, dwa lub trzy na wizytę weta, który ma kontraktowane np dwa dni w schronisku i jak kot się źle wpasuje w te terminy, to trudno? A jak cudem doczeka sie tego weta, to co dalej? Są możliwości diagnostyczne, czy jak wet stwierdzi, że kot jest troche bardziej popsuty, to go usypia? To przecież nie pierwszy raz, gdy kot potrzebujący natychmiastowej pomocy, siedzi w klatce i...czeka. Wydaje mi się że w krakowskim schronisku wet jest na stałe. Ile razy dzwoniłam, to był. I wydawało mi się, że to standard.Widac niekoniecznie. Przeciez schronisko powinno byc nastawione na interwencje weterynaryjne.To tak jakby na całodobowym ostrym dyżurze lekarz pojawiał się tylko o określonych godzinach.
Podnoszę ten wątek, żeby wyrzucić z siebie gorycz po uśpieniu w sobotę schroniskowego srebrnego kocurka leczonego na koci katar.
Schroniskowy wet powiedział w sobotę, że czasem ma minutę na podjęcie decyzji czy zwierzę ma żyć czy należy go uśpić...
Można trzymać 2 dni kota w klatce, który cierpi i potrzebuje natychmiatowej pomocy, jaka by ona nie była, i można uśpić kota z kocim katarem, który ładnie reaguje na leki...