Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro cze 14, 2006 13:45

Sanna pisze:Tylko, co to znaczy "IMHO" ? 8O jeszu, jaka ja niekumata... :roll:


:ryk:
i kto tu na Szmaragdowej mieszka?

In My Humble Opinion :lol:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro cze 14, 2006 14:36

hihihihi :) w ogole nie poszlam tym tropem :lol: Doszukiwalam sie jakiegos kodu zwiazanego z kociastymi :lol:
U Savany znowu krewka w sioo :cry: , bylam w wetki, zmienila antybiotyk teraz mamy Bytril..
Savana zaczyna tolerowac malego na coraz blizszym dystansie :) jeszcze powarkuje, pofukuje na niego, ale ma juz wiekszy luz, moja slodka Dziewczynka :)
Maly ciagle ja teraz zaczepia, a ona sie wkurza.. maly to straszny luzak :)
heh, czekam na dzien, w ktorym znowu bede miala swoja Salse - w nocy wtulona we mnie, miziajaca sie, gadajaca do mnie na okraglo...
A jak dzisiaj nastroje u Twoich Cudow ? :)
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Śro cze 14, 2006 14:49

Kurczę, jak tak czytam co piszecie o tych kroplach Bacha, to naprawdę zaczynam się poważnie zastanawiać...

U mnie koty pryskane Felifriendem ponad tydzień, a poprawy nie widzę żadnej. Może to za krótko, nie wiem...

Zastanawiam się tylko co zrobić, jeśli kociaste nie dogadają się w ciągu 2 tygodnie. Potym czasie wyjeżdżam za granicę na 3 miesiące, TZ ciągle w pracy. Gdy koty są same zamykamy je w oddzielnych pokojach, żeby się nie prały i żeby rezydentka nie bała się chodzić po mieszkaniu czy korzystać z kuwety (wtedy zwykle atakuję ją nowy). Ale 3 miesiące w zamknięciu??

Co zrobiłybyście w takiej sytuacji? Szukały nowego domku? Zostawiły kocurka? Codziennie się nad tym zastanawiam... :(

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro cze 14, 2006 15:28

Olifanta, rzeczywiscie masz niewesolo :(
Ja mam w domu malego od soboty wieczor wiec , niejako, mam jeszcze troszke czasu..
Sprobuj tych kropelek, tym bardziej, ze masz mozliwosc dopasowania ich skladu u p. Wandy do "potrzeb" kociastych, ja lece na standardowych a i tak mam wrazenie, ze bez nich byloby duuzo gorzej..
Dzisiaj rozmawialam z mja wetka, mowila, ze 2-3 tyg moga byc trudne, tak wiec sama widzisz, tez masz jeszcze troche czasu :)
Chyba czas - czas - czas jest niezbedny w tych zaprzyjaznianiach..
W jaki wieku sa Twoje Kociska ? jesli to jeszcze dzieciaczki, badz dobrej mysli , musza sie w koncu dogadac ..
Tak sobie teraz pomyslalam, chyba duzo zalezy od determinacji wlasciciela kotow... One czuja nasze emocje, wiec nie mozna im nieswiadomie przekazywac komunikatu, ze cos jest nie tak, ze ktores pozegna sie z tym domkiem, bo moze wtedy one czujac taka wazaca sie w nas decyzje, beda tym bardziej walczyly ze soba, aby utrzymac sie w domu i pozbyc sie tego drugiego.... qrcze, mysl to energia... ja sama ryczalam lecac dzisiaj do weta, ale teraz postanowilam zadzialac mentalnie na moje 2 szczescia - luz, jesli bijatyczka to spokojnie wyrazic niezadowolenie, na okraglo gadac do obu czule - aby zrozumialy, ze oba sa rownie wazne, ze zaden z nich nie jest ani wrogiem ani rywalem...
heh, troszke nakombinowalam, ale nie mam wyjscia.. Savana MUSI polubic malucha.. :)
Jeszcze jedno, jak dokocalam sie kilka lat temu, moje Baby przez dlugi czas ukrywaly przede mna, ze juz dawno sie dogadaly miedzy soba 8O
Koty tak czasami robia, moze mysla, ze gdy zaprzyjaznia sie z tym drugim kotem, to nam bedzie przykro ?? Sama nie wiem, co o tym mslec..
Badz dobrej mysli, wtedy wszystko sie pouklada :)
No i te kropelki... zdobadz je :)
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Śro cze 14, 2006 19:51

Hmmm...

No niestety - moje kociambry to już nie takie kociaki. NowyBorys ma ok. 1-2 lat (znajda), rezydentka Szpula - 4 lata. Nie liczyłam, że zaprzyjaźnią się od razu (Szpula boi się obcych stworzeń poza ludźmi i reaguje prychaniem / warczeniem / ucieczką), ale minęły już 2 miesiące...

Trudności dodaje fakt, że ani ja, ani TZ nie możemy złapać z Borysem kontaktu. Nie muszę mieć misia - przytulaka, ale on zdaje się żyć obok nas.

Na pewno wpływa na to fakt, że jako ten, który atakuje - jest dość często karcony. Na początku, gdy jeszcze bał się Szpulki, przychodził na kolana, obejmował za szyję. Teraz nic. Głaskanie go drażni, więc gryzie albo odchodzi. Nie ociera się o nogi, nawet jak jest głodny. Trzyma się na uboczu. Zwykle śpi i spędza czas w drugim pokoju, chyba że akurat ma ochotę poobserwować, co robi Szpula.

Mam ochotę odwołać cały ten cholerny wyjazd. Tego kota już raz się ktoś pozbył, ja go wzięłam z domu tymczasowego, gdzie nie działa mu się krzywda i teraz rozważam ponowne skrzywdzenie go...

Znowu się pobeczałam.

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro cze 14, 2006 20:03

Wyobrazam sobie , jak sie czujesz.. zal rezydentki, zal nowego.. i nie mozna im wyjasnic sytuacji.. totalna bezradnosc...
Chyba jednak te kropelki to szansa.. Sprobuj skontaktowac sie z p. Wanda, o ile dobrze gdzies przeczytalam, Ona mieszka w Gdyni! W ciagu najdalej 2 dni mozesz miec panaceum na te problemy.. Sonia i Otis - bohaterowie watku o trudnym dokocaniu - teraz w wielkiej komitywie, mieli podobne poczatki jak Twoje Kotuchy, pomogly m kropelki..
Olifanta, nie czekaj, pisz do p. Wandy, a ja czekam na wiadomosci od Ciebie jak rozwija sie sytuacja ! Trzymaj sie! Bedzie dobrze! :)
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Śro cze 14, 2006 21:27

Też się dopiszę.
przygarnęłam 2 letnią kotkę-Tośkę mając w domu rozpieszczoną 12 letnią kotkę Punie.(Temat w moim podpisie od str. 6)
Nie było wesołoa i teraz po 3 miesiącach nie jest tak jak bym chciała.

Na początku płakałambo żal mi było Puni, że jej zrobiliśmy krzywdę i ona nas znienawidziła: syczała na nas nie pozwalała się brać na ręce itp.
Bała się nowej nie korzystała z kuwety w obecności Tośki. Tośka zaraz podlatywała do kuwety jak tylko Punia zaczeła w niej kopać.

Zdecydowaliśmy się na krople Bacha stwierdziliśmy że napewno nie zaszkodzą. Po miesiącu przestaliśmy w cokolwiek wierzyć sytuacja była wciąż ta sama. Po 1,5 miesiąca Punia zaczeła przemieszczać się po mieszkaniu i korzystała z kuwety nawet w asyście Tośki przestała na nas syczeć wybaczyła nam ale Tośki nie lubi.
Nie wiem czy pomoły krople czy czas a może jedno i drugie.

W tej chwili nie jest tragicznie teraz mamy inny problem.Teraz dla odmiany Zal nam Tośki, Która szuka kontaktu z Punią a ta sobie tego nie życzy. Tośka chce Punie lizać, chce z nią spać bardziej zależy jej na towarzystwie Puni niż naszym. Czasami jak Punia śpi to Tośka się przy niej połozy ale żadko jej się to udaje bo Punia zaraz odgraża się łapką.
Punia owszem chce się bawić ale sama ewentualnie z nami nie z Tośką.
Ale i tak nie jest źle Punia odzyskała odwagę tylko Tośka zawiedziona.
no cuż zobaczymy co będzie dalej. Jak gzieś wychodzimy tozostawiamy je razem ale na noc jeszcze odzielamy.

Wakacje blisko i tu jest problem ale to inny temat.
Zyczę cierpliwości.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Śro cze 14, 2006 22:07

Zunia, jesli 12 letnia jedynaczka w ogole zaaakceptoala nowa koteczke to i tak super :) Ja mialam dosc podobny uklad kilka lat temu - do 8-letniej rozpieszczonej jedynaczki dolaczylam znalezionego, na pol zywego 6-miesiecznego koczaka. Bardzo dlugo wydawalo sie, ze obie koty nie lapia ze soba kontaktu, nie bylo nigdy - od pierwszego dnia ! agresji ( to zasluga wspanialego charakteru starszej z kotek - Dzampeczki ), ale byla totalna "cisza" pomiedzy nimi.. Az pewnego dnia okazalo sie, ze one ukradkiem przede mna juz sie razem bawia w berka :) Koteczki "wypracowaly" sobie swoj model "zwiazku" - mlodsza kopowala we wszystkim starsza, ostatnio rozmyslajac o nich, dostrzegam, ze one wszystko robily - moze nie razem, ale "rownolegle :) - gdy jedna szla na balkonik, druga podazala za nia, ale swoja trasa, gdy jedna lezala rozciagnieta na plamie slonca, druga lezala niedaleko w tej samej pozycji, w tych samych momentach ucinaly sobie drzemki.. bylo im razem dobrze, chociaz nigdy nie bylo pomiedzy nimi takiego "plomiennego " uczucia o jakim marza opiekunowie parek ;) Jak byly zzyte, widze teraz, gdy Savana od miesiaca jest w depresji po odejsciu Dzampeczki :cry:
Twoja Punia to taka pancia w troszke starszym wieku, ona nie jest sklonna, juz z tej tylko przyczyny , na entuzjazm na widok "smarkatej" ani na zabawy z nia, 12 - latka woli ( zazwyczaj) bardziej stateczne rozrywki :) Na zdjeciach koteczki leza obok siebie, mysle, ze to swiadczy, ze nie jest z ich relacjami tak zle, jak to sie wydaje na pierwszy rzut oka :) Moje koty polozyly sie niedaleko siebie po kilku latach, ok 5-6, chociaz juz sie razem bawily w "gon mnie "
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Śro cze 14, 2006 22:34

Sanna, same kropelki mogę mieć szybko, tylko ich działania raczej nie zauważę w 2 tygodnie. A potem stracę futra z oczu, a ewentualnej niezwykle trudnej i odpowiedzialnej decyzji o oddaniu Borysa nie chciałabym zostawiać TZ-owi...

On dba o te koty, ale nieskromnie przyznam, że wie o ich charakterze jeszcze mniej niż ja i generalnie zależy mu na bezproblemowym rozwikłaniu sytuacji. Nie zdążył jeszcze pokochać Borysa, u mnie też proces ten nie dobiegł jeszcze do końca...

Może nie powinnam się przyznawać, bo wszystkie zwierzaki są kochane. Ale nie dla każdego z nich jesteśmy gotowi poświęcić wszysko.

Wobec tego gdyby krople nie podziałały i nawet po moim powrocie w październiku sytuacja wyglądałaby tak samo (czyli nieróżowo) - zrobiłabym tylko jeszcze większą krzywdę Borysowi, oddając go po pól roku :(

Cholera, to chyba jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu i jakoś nie mam odwagi jej podjąć. Oddając go poszłabym na łatwiznę i wyrządziła mu krzywdę, zostawiając - możliwe, że unieszczęśliwiam całą naszą czwórkę.

olifanta

 
Posty: 148
Od: Pt mar 31, 2006 11:41
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro cze 14, 2006 23:41

eh, nielatwa sytuacja..
Ciezko cos poradzic, a raczej nie mozna niczego radzic.. Znasz sytuacje, kotuchy, bedziesz wiedziala, jakie wyjscie bedzie , bez wzgledu co postaowisz, najlepsze. Moge tylko trzymac kciuki, aby cos dobrego sie wydarzylo - nagla odmiana relacji pomiedzy kotami, moze jakis znajomy, ktory zakocha sie ze wzajemnoscia w Borysie od pierwszego wejrzenia .. Jedyne, co moge podpowiedziec niesmialo, to skup uwage nie na samym problemie, ale postaraj sie "otworzyc" na rozwiazanie.. to taka proba "przyciagniecia" dobrego rozwiazania, to sie czasami sprawdza :)
Pisz, prosze, jak tam sytuacja pomiedzy Szpula i Borysem a ja wysylam cieplutkie mysli aby problem znalazl "bezbolesne" rozwiazanie :)
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Czw cze 15, 2006 14:51

Sanna, ja też zauważyłam, że jak jedna się myje to druga robi to samo.
Nawet zdażało się, że się pogoniły tylko mają inne sposoby na zabawę Punia Tośkę straszy łapą a Tośka natomiast uwielbia delikatnie uszczypnąć ząbkami.

Mam pytanie nie wiem co zrobić. Jak mieliśmy tylko Punię to wyjeżdżaliśmy na wakacje zostawiając ją w domu, rodzice przychodzili dwa razy na dzień i wszystko było ok. teraz nie wiem co jest lepsze zostawić obie razem i mieć nadzieję że się nie zabiją czy je rozdzielić ale wtedy boję się, że po powrocie relacje między nimi znajdą się w punkcie wyjścia.

I jeszcze jedno może komuś się przyda nasze spostrzeżenie : gorsze relacje były między naszymi kotkami jak były często oddzielane.
Jakoś szybciej ta akceptacja nastąpiła jak cały dzień są razem.
Nasza pani weterynarz powiedziała, że może być tak, że nigdy się nie pokochają ale po pewnym czasie zaczną się poprostu omijać i będziemy mieli dwa pojedyńcze koty :wink:
Zyczę wszystkim cierpliwości i dobrych decyzji .

Też rozważaliśmy szukanie domku dla Tośki ale naszczęście nasz ludzki egoizm nam na to nie pozwolił.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Czw cze 15, 2006 18:25

Zunia, fajne wiadomosci :)
Moim niedoswiadczonym zdaniem, kotuchy nie pozabijaja sie gdy zostana same razem, a na pewno beda mialy w sobie oparcie podczas Waszej nieobecnosci :)
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Czw cze 15, 2006 20:08

zunia pisze:Nawet zdażało się, że się pogoniły tylko mają inne sposoby na zabawę [...]
I jeszcze jedno może komuś się przyda nasze spostrzeżenie : gorsze relacje były między naszymi kotkami jak były często oddzielane.
Jakoś szybciej ta akceptacja nastąpiła jak cały dzień są razem.
Nasza pani weterynarz powiedziała, że może być tak, że nigdy się nie pokochają ale po pewnym czasie zaczną się poprostu omijać i będziemy mieli dwa pojedyńcze koty :wink:


Te "inne sposoby na zabawę" i te "dwa pojedyncze koty" - coś w tym jest... Ciągle nie wiem, czy to kwestia urazu Nici po tym okresie, kiedy Mruf ją bezlitośnie prała - ale ona ewidentnie "odumiała się" bawić z drugim kotem. Z nami - owszem, po długich namawianiach pogania za światełkiem, ale na zaczepiania Mruf reaguje ucieczką z krzykiem albo odstraszającym syczeniem, mimo, że Mruf nie jest już agresywna. No i w sumie ciągle nie jest dobrze - obie są nieszczęśliwe, jedna, bo ktoś ją ciągle zaczepia, druga, bo się jej nudzi (nasze zabawy, mimo, że poświęcamy jej - Głównie Tanita - dużo bardzo czasu) jej nie wystarczają...

Stąd moja nieustannie powtarzana prośba o poradę - jak jej przypomnieć, że można się z kotem bawić? To nie jest, jak u Was, kilku- czy kilkunastoletnia dama, ta kotka nie ma jeszcze roku...

Feliway ciągle bez efektów, to już 4 dni...

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw cze 15, 2006 20:52

Uschi, U mnie jest bardzo podobnie dokładniej opisałam to w moim wątku.
Tyle tylko, że wiek Puni nie rokuje na jakąś miłość między nimi.
Na Twoim miejscu spróbowałabym kropli Bacha, tak jak pisałam nie zaszkodzą a może pomogą. Tylko że to też nie dzieje się od razu my podawaliśmy 1,5 miesiąca, Twoja kotka jest bardzo młoda powinna się przełamać.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pt cze 16, 2006 10:32

Ja "lece" na standardowych Rescue Remedy", ale juz jestem po pierwszych rozmowach z p. Wanda i sciagam dla Savany dopasowane do problemu kropelki :D
Dotra do mnie, co prawda, dopiero za prawie 3 tyg. , ale coz...
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia, koszka i 55 gości