Kicia jest bardzo dzielna.. i bardzo grzeczna..
Cała powierzchnia grzbietu, z której zostało zdjęte sfilcowane siodło pokryła się strupkiem..

Wygląda to okropnie, trochę tak jakby ktoś ją obdarł ze skóry..
Ale smarujemy strupek i jestem pełna podziwu dla Sówki, bo nie tylko nie muszę jej łapać do tych zabiegów ale nawet trzymać.. Siedzi grzecznie obok mnie i sama podstawia chore miejsca do smarowania.. Po całym zabiegu zawijam panienkę w indyjskie pareo..

Nie jest tym zachwycona ale grzecznie czeka aż lekarstwo się wchłonie..
Jak już pisałam z kuwetką zawiera nieśmiałą znajomość.. Zobaczymy co bedzie z qpalem..
Nie mam za to żadnego kłopotu z jedzeniem.. i piciem.. Nie marudzi, zjada wszystko, aż jej się uszy trzęsą.. i to dosłownie a nie w przenośni..
Sówka na razie jest odizolowana od rezydentów.. Od wczoraj głośno domaga się mojej obecności w jej azylu.. Dzisiaj do miauków dołączyła skrobanie w drzwi.. A jak już do niej przyjdę to ulubione zajęcie to podstawianie mi łepka tak, żeby dostać buziaczka.. I jest strasznie wytrwała w zdobywaniu tych buziaczków..

A ja nie ukrywam, że baaardzo mi się to podoba..
