Czaruś po trzy krotnej lewatywce (dzień po dniu) w nocy dosłownie zaczął gubić kupkę, na posłanku, na łóżku gdzie spał, koło kuwetki i w kuwetce, w czasie zabawy. Było trochę tego towaru. W tej chwili załatwia się już w zasadzie do kuwetki, nie dużo bo raz dziennie, ale też nie tak dużo znowu je.
Wydaje mi się że w zasadzie można powiedzieć że kiszeczki już w miarę normalnie pracują

Przez trzy dni z rzędu miał też podawane PWE przez wenflon, teraz już wenflon ściągnięty. Jest na pewno silniejszy i rwie się do jedzenia. Ponieważ cały czas się krztusi i je przez to niweiel ilościowo staramy się mu dawać wysoce energetyczne pokarmy (convalescent mleczko i saszetka, a/d hillsa, dla odmiany gerberka indyk bądź kurczak, galaretka z normalnych puszek). Wczoraj byliśmy także u Veta, dr Jagielska podała mu jakiś lek w iniekcji i kazała obserwować, jak na razie jest dużo lepiej z krztuszeniem. Nie ma już takiego okropnego efektu charczenia i pracy boczków jakby miała się udławić.
W czasie wizyty poprosiliśmy o dokładne go osłuchanie czy wszysko w porządku z płuckami, na razie jest ok. Cały czas Czaruś dostaje Nivalin 0,4 ml 1 dziennie, 3*1/4 tabl. Gasprid, 2*3 ml Lactulosum.
Dodatkowo postanowiliśmy spróbować z homeopatią oczywiście nie kończąc aktualnego leczenia. W naszej kliniec obok w 4 Łapach przyjmuje dr Rudnicka-Brzezny między innymi, nasza lekarka niejako poza kolejnościa ( zapisy dopiero na 19.06) podpytała się o Czarusia i dostaliśmy spis leków do podawania Mucedokehl 2*3 krople, Hypericum oraz Nux-romice 1*2 kuleczki.
Wszystko to dostaje Czaruś już od wczoraj i jest lepiej

Chłopiec opylił wczoraj 1/2 a/d Hillsa, trochę mleczka convalescent, trochę galaretki z puszek.