Padłam wczoraj w końcu
Mój mąż się dopytuje kiedy będzie Kicia
Jak to dobrze, że mam trochę pieniązków odłożonych, to bedzie na wyprawkę dla Shili. Miałam wreszcie kupić jakieś krzesła do domu, bo na razie to trochę mebli mi brakuje, ale Shila ważniejsza
Wczoraj byłam z Dropsem u weterynarza (biedaczek ma chore serduszko i wątrobe i do końca życia musi brać leki, ale po za tym żyje sobie zupełnie szczęśliwie) i jak sie pochwaliłam, że będę miała pierwszego kiciusia w zyciu, to mi weterynarz powiedział "Jak pani tyle lat wytrzymała z jamnikiem to i z kotem sobie pani poradzi"
Najlepiej to mi się podobało stwierdzenie mojego kolegi, kocioluba zapalonego: "Kot jest zupełnie taki jak pies. Tylko całkiem inny"
A na razie na całego zabrałam się za zdobywanie wiedzy. Staram się obczytać jak najwięcej, a reszta.... "wyjdzie w praniu"
Tego że mój jamniczek nie zrobi Shili krzywdy to jestem pewna. To taki psi dziadzio, który najbardziej chce sobie podrzemać i żeby go wszyscy głaskali. Kilka razy widziałam jak spały na nim trzy chomiki

No i nawet nie kłapnął zębami kiedy Bazylia (koszatniczka) uparła się mu wyskubać futro na brzuchu

Po za tym podejrzewam, że dla niego wszelkie zwierzęta to psy, tylko trochę inne
Bardzo dziękuje za pomoc i pozwólcie, że w razie czego jeszcze sobie popytam
