
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Edzina pisze: Wiele jest takich rodzin niestety - przykladnych tylko na zewnatrz. Ale z czasem to wszystko wybucha i juz nikt niczego nie probuje udawac. Krzyki, klotnie a czasem bicie.
urazy wewnętrzne po upadku z oknaGreta_2006 pisze:Mysza pisze:Tamten kot nie zyje.![]()
AKa pisze:A czy możliwe jest, że np sprawa dotyczy jednego kota, który sie boi i zaraża drugiego kota swoim strachem? Czy ten drugi może się bać czując strach drugiego zwierzaka?
ariel pisze:AKa pisze:A czy możliwe jest, że np sprawa dotyczy jednego kota, który sie boi i zaraża drugiego kota swoim strachem? Czy ten drugi może się bać czując strach drugiego zwierzaka?
Raz kot może się przestraszyć, ale u Twoich kotów, z tego co piszesz, ten strach jest permanentny.
Wiesz, czasami krzyczę na swoje koty, kiedy usiłują coś przeskrobać. Żaden się nie boi, żaden nie załatwia się pod siebie (z wyjątkiem jednej koteczki, która jest dzika i wzięta na ręce załatwia się, ale to jest osobny przypadek).
AKa pisze:A czy możliwe jest, że np sprawa dotyczy jednego kota, który sie boi i zaraża drugiego kota swoim strachem? Czy ten drugi może się bać czując strach drugiego zwierzaka?
meakulpa pisze: AKa... widzę, że starasz się za wszelką cenę szukać usprawiedliwienia innego niż nasuwa sie jako pierwsze... Wierzę, że jeśli kogoś kochasz to trudno uwierzyć, że może źle traktować zwierzęta a już tym bardziej Twoje własne... Wierz mi Aka kazdy z nas na tym forum wolałby myśleć, że to tylko jakiś jednorazowy incydent...
Greta_2006 pisze:meakulpa pisze: AKa... widzę, że starasz się za wszelką cenę szukać usprawiedliwienia innego niż nasuwa sie jako pierwsze... Wierzę, że jeśli kogoś kochasz to trudno uwierzyć, że może źle traktować zwierzęta a już tym bardziej Twoje własne... Wierz mi Aka kazdy z nas na tym forum wolałby myśleć, że to tylko jakiś jednorazowy incydent...
Przecież to strasznie trudna sytuacja - ciężko jest dziewczynie uwierzyć, że bliski człowiek tak bardzo zawiódł jej zaufanie. Też kiedyś nie mogłam uwierzyć, że ówczesny narzeczony mógł mi wyciąć taki numer, a przy tym nie chodziło o dobro ukochanych futrzaków. W nielojalność zawsze trudno uwierzyć. Potrzeba czasu na przyjęcie tego do wiadomości.
Jeśli chodzi o koty - myślę, że po ustaniu zagrożenia powinny stopniowo wychodzić z tej psychicznej zapaści.
AKa pisze:
Nie wiem, już co robićNiestety TŻ zachowuje się tak, jakby niewiele go obchodziła ta sytuacja. Moje rozmowy nic nie pomagają
meakulpa pisze: Dlatego szybka reakcja Aki jest tak ważna.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], moniczka102, Patrykpoz i 105 gości