Maly jest rozpuszczony jak dziadowski bicz, wrzeszczy kiedy na chwilke przestaje byc w centrum uwagi. Wciaz chodze z wikilnpwym transporterem w rece i udaje ze jest to nadzwyczaj wygodne rozwiazanie

Wlasnie bedziemy sadzili kwiaty w donicach

Tak ogolnie trace wlasne "ja" - teraz jestesmy "my".
Polamaniec przywital mnie rano stojac na czterech lapkach. Je, pije, siusia - kupki jescze niet, ale to dopoero trzeci dzien jak jej nie ma, wiec jeszcze sie nie niepokoje. Masaze brzucha do 3 rano, wciaz jest glaskany, wciaz trzymany za lapke (doslownie). Leze z nim od 18 do 3 w nocy wlasciwie nieruchomo - zabawiajac jak sie tylko da zeby tylko sie nie ruszal. A Mlody? Mlody obejmuje lapkami moj policzek i mruczy
Dostaje jakies zastrzyki na podniesienie przewodnictwa (o ile czegos nie przekrecam) - stan malucha wyraznie sie poprawia. Mam nadzieje ze beda z niego koty

Nieludzko rozpuszczone koty
Ale to wszystko to nic, byleby tylko komfortowo zyl....