Wielkie dzięki za Wasze miłe słowa
Ale tak naprawdę to należą się one przede wszystkim tym, dzięki którym Bidusia trafiła do nas, tym którzy stworzyli tą Sztafetę Życia: NattyG, Nika z Łodzi, i cała reszta o których nie wiem. To dzięki Wam Bida jest tutaj gdzie jest, a my jesteśmy tylko ostatnim, małym ogniwkiem w tym łańcuchu.
Dalej nie mogę wyjść z podziwu jak cudownie działa Kocia Mafia Transportowa tworząc i wciągając do niej kolejnych Pawdziwych Ludzi.
Dziękuję za to, że miałem zaszczyt Was wszyskich poznać (osobiście oraz na tym forum).
Wracając do Bidy to jest to kot o najgęstrzym futerku z jakim miałem dotychczas doczynienia. Pomśl tylko: niebywała uroda i piękne futro. Czyż potrzeba czegoś więcej aby Czarna Dama skradła serce każdego faceta?
(i nie tylko faceta)
Po raz pierwszy także spotkałem się z kotem, ktory potrafi wyraźnie zakomunikować czego sobie życzy jeśli chodzi o jedzenie i picie.
Bida niechętnie pije wodę, bardzo chętnie zaś mleko (czeka nas trochę pracy aby to zmeinić). Przepada za karmą z puszek, mniej lubi suche.
Ma więc do swojej dyspozycji 4 miski: woda (zawsze pełna), mleko, karma z puszek, karma sucha. Ilekroć ma ochotę na coś konkretneto wówoczas miauczy w specjalny sposób. Mniej więcej tak: miauuuuu, miau, miau.
Kiedy się do niej podejdzie siada przed konkretną miską i ... pojedyńcze miauknięcie, ktore oznacza, że Bida prosi albo o suche (dostaje zawsze), albo o mleko (dostaje tylko raz dziennie i za każdym razem coraz bardziej rozwodnione), albo o karmę z puszki lub gotowanego pierści kurczaka z ryżem (Nika dzięki za podpowiedź!).
Jeśli dostanie to o co prosi zawsze zostawia michę pustą, jeśli dostaje coś innego zaczyna się awanturować. Krańcowym stadium awantury jest wywrócenie michy z tym czego sobie akurat nie życzyła
Wygląda w dodatku, że w jakiś sposób dogadała się z pozostałym dwoma kotami bo jak tylko słyszą jej awanturę to natychmiast pojawiają się w pobliżu. Kiedy Bida w końcu wywraca michę oba natychmaist przystępują do konsumpcji (a Bida patrzy w inną stronę i udaje, że tego nie widzi).
Poza tym - póki co - zawłaszczyła sobie szafę. Moją szafę!!! Ania zrobiła jej tam połanie z prawdziwego zdarzenia a ja chcąc nie chcąc musiałem moje klamoty wynieść do piwnicy (moja pierwsza myśl wówczas:"Ghrrrr .... połowę wyślę do Niki do Łodzi, a drugą połowę do Natty do Poznania!")
W dzień okupuje szafę, w nocy łazi po całym domu lub śpi ... pod naszym łóżkiem budząc nas wściekłym warkotem, kiedy tylko Mrauu lub Rysia próbuja do tegoż łóżka się zbliżyć (całe szczęście, że ani jedna ani druga nie mają upodobania w sypianiu z nami w nocy bo nie zmrużylibyśmy oka). A warknięcie ma jak Godzilla, głebokie, z samych trzewi, przesycone nie tyle groźbą, co obietnicą kłopotów jeśli adresat warknięcia nie zareaguje odpowiednio szybko.
Mamy w związku z tym pewien ... hmm... kłopot. Otóż takie samo warknięcie (a właściwie cała seria nieprzerwnych warknięć) rozlega się spod łóżka kiedy Bida uzna, że zamiasta spać jak ludzie ....

Cholera, jak ona to wyczuwa ?!
