Jestem już z powrotem. Tak, rudzielca już nie ma - tak mi przykro, Pepsi...Chciałabym wiedzieć, że to dzięki moim zdjęciom znalazł dom, ale nie musiało wcale tak być, bo w końcu takie rudaski "szybko idą".
Pepsi, jeśli to nie musi koniecznie być rudy kotek, to jest tam też kicia, możesz ją zobaczyć na jednym ze zdjęć - biała z czarną łezką na nosku. Jest tak niesamowicie przytulasta, dziś nie chciała mi zejść z rąk - będąc na moich kolanach wspinała się na tylnych łapkach i przytulała się do mojej twarzy, parę razy mnie nawet polizała; było też ugniatanko, a jakże

... Jest naprawdę słodka....
Dziś niewiele zdziałałam...koty są w większości zdziczałe...nie wiem, czy Poznaniacy tak dobrze traktują swoje zwierzęta, że tak trudno w schronisku o kota typowo domowego (no, byłby to jakiś powód do zadowolenia, ale nie bardzo w to wierzę), ale właściwie te trzy (już dwa, bo bez rudego) mogłabym nazwać kotami nadającymi się do adopcji. Reszta albo siedzi schowana, albo mnie bacznie obserwuje. Być może za jakiś czas niektóre z nich odważą się i podejdą do mnie; już dziś były takie, które miały na to chęć, ale zbyt mało śmiałości. I tak osiągnęłam mały sukces - kot, który podobno nie wchodzi do kociarni, gdy jest tam ktokolwiek, dziś wszedł i nawet bawił się w mojej obecności.
Zrobiłam parę zdjęć, ale niestety żadnego z kotów na nich widocznych nie mogę polecić na razie do adopcji. Jest tam m.in. bardzo ładna trikolorka, ale niesamowicie płochliwa - na nieostrożny ruch ręką zrywa się do ucieczki, ale na szczęście potem przysiada i uspokaja się. Może uda się ją oswoić...
Corn, pytałam o sterylki. Musiałabyś sama zadzwonić i umówić się z wetem, z którym ja dziś nie rozmawiałam, bo operował. W schronisku mają klatkę - łapkę, mogą Ci ją wypożyczyć. Spotkałam również panią, która prześle mi dziś zdjęcia kotków, które odchowała i szuka dla nich domów. Ta pani też ma klatkę, podobno b.porządną, dużą i ciężką, którą mogłaby Ci pożyczyć - jednak z nią także musiałabyś się sama skontaktować, zdobyć jej zaufanie i oczywiście, klatkę jak najszybciej oddać. Kotki muszą po sterylce być w zamknięciu przez parę dni i niestety nie można ich w tym celu zostawić w schronisku, zresztą nawet nie byłoby gdzie, bo w szpitaliku mogłyby złapać jakieś choróbsko.
Niestety będąc w kociarni usłyszałam parę razy jakieś prychnięcie - kichnięcie, więc nie wiadomo, czy ta dziwna pogoda nie daje się kotom we znaki...Wiele z nich przechodziło najróżniejsze infekcje i jednak układ odpornościowy mają dość słaby... Pracownik już o tym wie i ma powiedzieć wetowi.