

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Sydney pisze:Lubię czytać ten wąteksame dobre wieści
ryśka pisze:Nie ma już Burej Porannej.![]()
Jakiś czas temu przeniosłam ją z mojego pokoju do sąsiedniego pokoju brata, bo była terroryzowana przez inne koty.
W środę wymiotowała, poszłam z nią do lecznicy, dostała antybiotyk. Dopiero wieczorem tego dnia znalazłam na podłodze nadgryzione dwa listki jedynej roślinki, jaka była w domu - akurat w tym pokoju, w którym była kicia - ficus juta. Sprawdziłam czy jest on na liście roślin trujących - nie znalazłam jej, nie znalazł jej tez na żadnej liście wet, który ją ratował. Codziennie dostawała kroplówki dożylnie, lek przeciwymiotny. Do pyszczka nie można było podać nic, natychmiast wszystko zwracała. Wydawalo się, że jest stabilnie, nietoksycznosć roślinki pozornie dobrze rokowała. Nerki pracowały - sikała.
Dzisiaj rano jej stan się pogorszył - leżała apatyczna, osłabiona, a kiedy wróciłam ze schroniska umierała. Kiedy dotarłam do lecznicy jej serduszko prawie już nie biło.
Bardzo boli, że musiała tak cierpieć, myślałam, że w miarę dobrze, stabilnie. Była bardzo dzielna.
Gdybym wiedziała, że ta roślina zabija
Użytkownicy przeglądający ten dział: Szymkowa, Talka i 96 gości