Dzięki za kciuki!
W sumie nie jest najlepiej
Są jednak te zmiany w płucach (a miałam taką nadzieję, że może to była tylko jakaś pomyłka na kliszy)

Według mojego weta brzydko to wygląda... powiedział, że dwie zmiany nie martwiłyby go tak bardzo... natomiast jedna nie wygląda za ładnie, ma jakby otoczkę, jest jakby z naciekami

i to właśnie mu się nie podoba

Na jednym ze zdjęć widać, że te zmiany są w lewym płucu. Teraz te zdjęcia są dużo ciemniejsze od poprzednich, przez co są trochę wyraźniejsze. Zapytałam się weta, czy coś się zmieniło od poprzedniego razu, a on po chwili zastanowienia odpowiedział, że nie... jednak mimo to, teraz bardziej niż ostatnio stawiałby na nowotwór

Powiedział, że gdyby to była grzybica to trochę te zmiany zeszłyby od Ketokonazolu, na stan zapalny to też nie wygląda. Boże, szczerze mówiąc, załamałam się kompletnie po tej ostatniej wizycie. Kazał na razie czekać i zjawić się dopiero za 2 tygodnie. Wspomniał, że jedynie bronchoskopia powiedziałaby więcej, którą wykonują tylko w Olsztynie... nie wiem, co robić? Wet potwierdził, że to badanie nie jest obojętne dla organizmu i raczej był za tym, aby się wstrzymać... Co Wy zrobilibyście na moim miejscu? Wspomniałam o rezonansie albo tomografii, ale on uważa, że te badania wiele nie rozwiążą, jedynie zdjęcia będą trochę wyraźniejsze. Boję się okropnie

Mój wet się dziwi, że Gucio (odpukać we wszystko najmocniej jak się tylko da!!!) nie kaszle, nie ma duszności itp. objawów. Pytał się, czy nie jest osowiały. Myślę, że raczej nie jest. Dość dużo śpi, to fakt, ale jest zainteresowany zabawą itp... nie wiem, to mój pierwszy kot i nie mam w sumie porównania z innymi kotami. A jak zachowują się Wasze dorosłe kotki? Gucio, jak był młodszy to częściej wariował (teraz więcej śpi, ale słyszałam, że u dorosłych kotów to normalne), jego jednym z najlepszych zajęć było kiedyś skakanie na drecenę

Fakt, że od kiedy przeprowadziliśmy się z bloku do domku jednorodzinnego (niecałe 5 lat temu), trochę jakby posmutniał, z takim utęsknieniem wygląda przez okienko (widzi, że teraz można w każdej chwili wyjść). Ze względu dla jego własnego bezpieczeństwa i mojego zdrowia psychicznego (:wink:) nie wypuszczam go samego na dwór, tylko czasami w letnie dni biorę go na smyczkę do ogródka. Mam trochę takie wyrzuty sumienia, że on jest w domu poprostu nieszczęśliwy

Bądź co bądź, w bloku było jednak inaczej.
Co do tych ranek to według weta (na ile mu wierzyć to nie wiem) zrobiły mu się one na tle alergicznym. Na te zmiany skórne dał mu zastrzyk z DEPOMEDROLU. Wspomniał, że ten steryd hamuje również dalszy rozwój nowotworów...
Nie mam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć, mam mętlik w głowie, w żołądku mnie ściska, cały czas ryczę... na okrągło przeszukuję internet w celu znalezienia informacji, jakie mogą być jeszcze inne możliwości, dopasowuję objawy.
Zalatany, proszę, gdybyś mógł poinformować mnie, jakie jeszcze choroby (oprócz nowotworu) mogą wystąpić przy takich objawach i wynikach badań??? Dotychczas znalazłam coś o Sarkoidozie (co o tym myślicie?), o psożytach krwi, które mogą być umiejscowione właśnie w płucach, ale zrobiłam badanie i wyszło ujemnie...
Jak w takich przypadkach dalej postępować? Czy jest szansa na uratowanie życia? Bo takie czekanie to też (za przeproszeniem) jest do d...
Skąd u takiego młodego kotka mogło wziąć się to paskudztwo? Cały czas się nad tym zastanawiam i nie mogę przeboleć, że wcześniej wet nie zaproponował Rtg płuc (tylko nosa) - ciekawa jestem, jak to wszystko u niego wtedy wyglądało... Czy jest możliwe, że on to miał od małego, że to może jakaś wada wrodzona (tak jak w przypadku noska) i poprostu płuca ma tak zbudowane? Sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Gucio jest jeszcze przecież młodym kotkiem i tak strasznie kochanym, całe życie przed nim...
A co myślicie o ziołach "Vilcacora" itp?
Wczoraj kupiłam herbatkę antynowotworową, zaczęłam mu też podawać sproszkowaną Spirulinę (ja biorę, więc przy okazji postanowiłam kiciusiowi też dawać). Co o tym sądzicie, czy to nie zaszkodzi maluszkowi?
Poniżej podaje wyniki b. krwi. Ojejku, tak jak ostatnio mój Skarb był grzeczny i spokojny tak teraz wariował przy Rtg i pobieraniu krwi. Krzyczał w niebogłosy, wyrywał się itd... 3 osoby (w tym ja) go trzymały, tak bardzo było mi maleństwa szkoda. Facetka, która pomagała, tak mocno go trzymała, że myślałam, że go udusi

Serce się krajało

i jeszcze Ci taka powie, że kot jest rozpuszczony

Ech, szkoda gadać!
Na dodatek, cholerka, wkurzyłam się, bo jak na złość nie zbadano monocytów, a tak mi na nich zależało. Chyba z 4 razy powtarzałam wetowi o tych monocytach. I nie wiem, co teraz?
Oto wynik morfologii z rozmazem:
WBC: 10,0
RBC: 10,27
HB: 15,6
HT: 50,8 (wyższy niż ostatnio)
MCV: 049 (:?:)
MCH: 15,1
MCHC: 30,7
PLT: 0088 (?)
MPV: 10,8
PCT: 0,095
PDW: 13,8
POLY S (było N, ale ręcznie poprawiono na S): 55
POLY E - 3
POLY B - nie ma wyniku
LYMPHO - 42
MONO - nie ma wyniku
Płytki krwi są ponoć zaniżone, bardziej niż poprzednio

Poza tym, wet mówi, że wszystko inne wyszło super. Zapytałam się, co mogą oznaczać te obniżone płytki to odpowiedział, że nie chce mnie straszyć, ale przy nowotworach też czasami są one obniżone
Byłabym również wdzięczna za odpowiedź, na co te zaniżone płytki krwi mogą jeszcze wpływać? Czytałam, że m.in. leki, antybiotyki itp. mogą mieć wpływ na ich obniżony poziom... a Gucio przecież dostawał przez 6 tygodni Ketokonazol... Zalatany, jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Ja osobiście w ogóle nie mogę połapać się w tych wynikach, nazwach (jakieś inne są niż poprzednio), nie wiem co jest co... może ktoś pomoże mi zinterpretować te wyniki?
Badanie na biochemię też było robione (profil wątrobowo-nerkowy), ale wynik mam w tej samej formie, co ostatnio, więc go nie podaje. Według mojego weta wyszło super.
Badanie parazytologiczne dostarczonego materiału dało wynik ujemny.
Morfologia i paryzotologia były badane w Zakładdzie Higieny Weterynaryjnej w Gdańsku - z tego co się orientuję to zbyt dobrej opini ten Zakład niestety nie ma.
Chcę jeszcze iść na konsultację do dr. Kiezy, no a potem znowu wysyłanie wyników do Warszawy
Tak się boję o mojego Skarba

Co dalej robić?
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na odpowiedzi.
Kasia
P.S. Mój kochany Aniołeczek właśnie przy mnie śpi, podczas gdy ja piszę ten post...