
Zez wczoraj miał godzinę miziania!
Boże,jaki on jest tego spragniony! Ani nie pomyslał żeby zeskoczyć czy nawiać,tylko w euforii podbijał ręce,podskakiwał łebkiem do twarzy, gonił po stole i jakby mógł to by się rozdwoił. Były momenty że wtulał się mocno i ...zaczynał zasypiać głośno mrucząc.

Smutne jak on bardzo jest spragniony człowieka...
Zaniosłam mu pierś z indyka. Rzucił się na to jak wygłodniały, w szale zarył w to nosem i łapczywie łykał kawałki niemalże z workiem :O
Cudem ocaliłyśmy porcję na jutro

Zez zaczyna znowu wyglądać. Jak go fundacja zabierała na kastrację to był pączkiem. Teraz niestety przychudł,bo wyrzekł się suchej karmy. Gdybyśmy jezdziły od razu to by zupełnie.inaczej to było. Sama nasza obecność,głaskanie, na niego dobrze wpływa. Podbudowywuje go. Wie że nie jest sam. Chociaż tyle możemu mu dać...