Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 16, 2015 19:11 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Chcę wierzyć, że weterynarz się pomylił. W końcu przy matce Karolka też weterynarz (inny) stwierdził, że jest w ciąży i to zaawansowanej. Potem już u innego weterynarza (tego co robił Karolkowi testy) podczas zabiegu sterylizacji okazało się, że żadnych płodów nie ma. Dlatego jadę jutro z córką do Katowic, umówię się przez telefon z p. weterynarz Pyrkosz i pojadę do niej.

Mam zdjęcia ale nie umiem przerzucać na kompa, nie chcę teraz męża prosić o pomoc, bo się jeszcze zacznie domyślać, że coś kombinuję za bardzo, bo już widzę, że zerka, co tak tłukę w klawiaturę. Jutro będę sama z córką popróbuję coś wrzucić, córka jako młodsze pokolenia bardziej zna się na komputerowych ustrojstwach, ja dziś idę odpocząć, bo mi głowa dosłownie pęka, jakbyście miały jeszcze jakieś rady, albo namiary na kogoś sensownego typu BARDZO DOBRY i SPRAWDZONY weterynarz dajcie znać, często z "burzy mózgów" rodzą się najbardziej sensowne rozwiązania.

morgana_fay

 
Posty: 43
Od: Śro sty 07, 2015 12:19

Post » Pt sty 16, 2015 19:32 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Dziewczyny bardzo sobie chwalą Ewelinę Pałys.
Ona ma serce do bezdomniaków.
Ja lubię swojego weta. I pewnie każdy też swojego, no bo komus trzeba ufać.
Wiem, że z trudnymi przypadkami jeżdżą do Wioletty Olender w Tychach.
No ale to tez wszystko zależy od tego o co chodzi,
Generalnie ja akurat nie lubię molochów i dużych przychodni choć czasem w takich jest wygodnie, bo można szybciej zrobić badania.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt sty 16, 2015 20:52 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

niedawno na FIP odszedł mój Wojtuś
Na 100% nie polecam przychodni na Giszowcu
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt sty 16, 2015 21:05 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Przyznam, że nie znam się na FIPie... :oops: Ale czytając Twój post, jakie słowa wypowiedział weterynarz - trochę mnie odrzucilo i smutno zarazem się zrobiło... :(
Nie rozumiem, jak można ot tak kazać zaniesc kota, rozumiem, ze to "zwykły piwniczniak" dla weta, o uspieniu juz nie wspomnę 8O - takie mam wrażenie , ale nie mnie osądzać, nie chcę mówić zlych slow na tego czlowieka, bo go po prostu nie znam.. Jednak, kurczę, jakos nie teges te słowa...
kicikicimiauhau
 

Post » Pt sty 16, 2015 21:23 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Powiem tak, ten weterynarz bardzo mi pomógł przy drugim piwniczniku tj. mamie Karolka, i ogólnie słyszałam, że do niego zanoszą dziewczyny z mojego miast piwniczne koty do sterylizacji bo z nim Urząd Miasta podpisał umowę, chwalą go tu (Świętochłowice) bardzo, ale...też trochę odniosłam takie wrażenie, może jestem przeczulona, a może on sądził, że ten kot nie jest dla mnie aż tak ważny, pewnie też spotyka różnych ludzi, zresztą nie obrażając mojego własnego męża, jestem dziwnie pewna, że przy takiej diagnozie Karolek już byłby w piwnicy, nie dlatego że mąż mój jest zły dla kotów, ale nie ma takich poglądów jak ja, tylko dba przede wszystkim o własne koty i likwiduje choć cień ryzyka istniejący dla nich, może to jest właściwsza postawa ? Nie wiem. Wiem, że ja już tak nie potrafię z Karolkiem, jest "zwykłym piwnicznikiem" to prawa, ale mówiąc nieco filozoficznie, nikt sobie miejsca urodzenia i rodziców nie wybiera. To zupełna loteria. Nie cierpię takich podziałów, one nie dotyczą tylko kotów, wystarczy poczytać czasem o ludziach biednych, albo dzieciach z domów dziecka, porzucają je rodzice i sporo osób traktuje je jak gorsze, pozwala sobie na więcej itd. Jestem zwolennikiem egalitaryzmu w takich przypadkach, bo wydaje mi się, że to wprowadza jakiś ład i harmonię w ten popieprzony świat. Sorry za ostre słowa, ale odczuwam teraz sporą dawkę złości, bawiliśmy się z Karolkiem piłeczką w ubikacji i powiem wam, że ten kot jest super. Dla mnie świat, w którym ten mały kotek z jakiś powodów został zarażony jest popieprzony i mam ochotę ten świat choć trochę zmienić.

morgana_fay

 
Posty: 43
Od: Śro sty 07, 2015 12:19

Post » Pt sty 16, 2015 21:36 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Powtórzę to co już pisały poprzedniczki. Test ten w żaden sposób nie jest wiarygodny. Sama jego nazwa (FCoV) wskazuje, że nie wykrywa on FIP, a jedynie obecność koronawirusa, którego nosicielem jest (nie pamiętam już dokładnie) ale około 70% kociej populacji. Czasami dzieje się tak, że wirus mutuje i wtedy kot choruje na FIP. Nie zdziwiłabym się gdyby ten test wyszedł dodatni u Twoich pozostałych kotów. Na pewno wynik dodatni nie jest przesłanką do uśpienia kota, trzeba by w takim razie uśpić prawie wszystkie koty w naszych domach. Niestety trafić na dobrego weterynarza to nie łatwa sprawa. Ja już wszystkich odwiedziłam w moim mieście, jeden Pan nawet chciał mi kotkę potraktować preparatem, który jest dla kotów trujący. Skończyło się na tym, że dojeżdżam do doktor Pałys w Katowicach. Gdybym ufała weterynarzom, to z moich czterech kotów miałabym najprawdopodobniej dwa. Niestety trzeba samemu czasem podrążyć temat. Sporo czytałam o FIPie, gdy padło podejrzenie tej choroby u jednej z kotek, którą złapałam do sterylizacji. Na szczęście u niej wyszło zupełnie co innego.

Alyss

 
Posty: 542
Od: Czw wrz 06, 2012 19:01

Post » Pt sty 16, 2015 22:01 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Mogana, doskonale Cię rozumiem, sama bardzo bałam się o swoje koty, gdy dowiedziałam na początku grudnia, że u schroniskowej koteczki u mnie na DT padło podejrzenie FIP. Koteczka niestety odeszła, byłam z nią do końca, przez ostatni dni bardzo starałam się, żeby miała spokój, ciepło i poczucie bezpieczeństwa.
Weterynarze diagnozują i leczą, natomiast nie bardzo "znają" się na domowej opiece nad kotem.
Mnie bardzo pomogły informacje o FIP z Hospicjum dla kotów, wyważone i poparte długoletnia praktyką
http://kocie-hospicjum.pl/fip/
powtórzę, co już pisały dziewczyny wcześniej, taka izolacja jak do tej pory jest bezpieczna na Twoich kotów
Jeśli faktycznie test wyszedł pozytywnie to należałby zrobić usg, żeby zobaczyć czy zbiera się płyn, obserwować, czy jest spadek wagi, może pojawić się żółtaczka.
Ja tymczasy leczę w przychodni SmartVEt w Katowicach, mają pełne wyposażenie sprzętowe, pracują w weekendy ( bez dopłat, choć w okrojonym zespole.
Polecam dr Pyrkosz, zawalczyła o mała kotkę z pnn, nie udało się, ale wetka nie poddała sie przy tak okropnej diagnozie. Podczas choroby Amelki niestety była na urlopie, leczył na inny lekarz tu mam problem, bo nie mam wpisów w książce, chyba dr Adam ... zadzwonię jutro i dopytam.
Lekarz był cierpliwy, bo wynajdywałam inne możliwości, dyskutowałam z nim, bo z diagnozą FIP bardzo trudno się pogodzić.
W każdym razie jestem pod wrażeniem jego szacunku dla kotki i dla mnie w momencie gdy trzeba było pomóc jej odejść i sposobu w jaki to zrobił. W takiej sytuacji wychodzi klasa lekarza.
Wet podkreślał, że dopiero zespół objawów potwierdzony pozytywnym testem daje duże prawdopodobieństwo FIP ( ostatecznie można to potwierdzić dopiero na 100% podczas sekcji )
Na pewno więc warto porozmawiać z innym wetem i skosultować kotka.
Trzymam kciuki, żeby to nie było to.

Yossariana

 
Posty: 3678
Od: Śro kwi 01, 2009 12:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 17, 2015 8:38 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Morgana - doktor Pałys w Katowicach jest świetna, na Józefowcu dr Monika Kubiak.
Moja Delta[*] odeszła na FIPa, z jej dzieci (a karmiła, myła etc. prawie do końca) tylko Korin nie żyje. To samo ją zabiło, bo w DS się przeziębiła, poszła odporność i wyszedł FIP. Pozostała trójka kociaków żyje do dziś (7 lat) - mimo że Kodama miał wypadek i trzeba mu było amputować łapkę wirus nie zmutował, Kotori mimo stresów też ma się dobrze, podobnie jak Kohaku. To nie panleukopenia.
Miałam kilka razy koty z FIPem w domu - mimo braku izolacji nikt nie zaraził się i nie umarł - nawet Koibito[*] mimo że białaczkowa zeszła na anemię a nie na FIPa, który wystąpił u Malutkiego[*] (białaczkowe są odizolowane od zdrowych). Z rodzeństwa Miko[*] odszedł na FIP, a Justin jr ma się świetnie - wyciągnięte z tej samej piwnicy.
Niestety niekiedy weci gdy wiedzą, że chodzi o "piwniczniaki" podchodzą inaczej niż do kotów rasowych czy takich, które są kotami domowymi "z dziada pradziada". Fionka miała być uśpiona, bo przecież nikt nie będzie kota znalezionego na trawniku z połamaną miednicą operował, rehabilitował i -być może- wyciskał z niego mocz i kał przez resztę życia (ma u mnie DS). Julinka miała być uśpiona jak Betamox nie pomógł i wystąpiły objawy uszkodzeń neurologicznych "bo to pewnie pp a zresztą takich kotów nie opłaca się leczyć - znajdzie sobie Pani drugą taką pod śmietnikiem" - ratowanie jej z sepsy wywołanej pęknięciem polipa w uchu trwało i kosztowało, ale kicia żyje sobie radośnie w DS i rozrabia. Ale biorąc pod uwagę ile osób nie ratuje swoich zwierząt, jeśli to zwykły, domowy kot a nie rasowiec kupiony za ciężką kasę - trudno się dziwić takiej optyce u wetów.
Spróbuj dr Pałys lub dr Kubiak i nie załamuj się niepotrzebnie. Jeśli mały ma płyn w brzuchu można zrobić test Rivalty (robiłam w Katowicach na Ordona - panowie pobrali płyn, ja załatwiłam resztę) - https://www.youtube.com/watch?v=XmOk2veunqA. Możesz (o ile znasz angielski) poczytać o FIPie u dr Addie - specjalistka od tej choroby, wciąż ją bada.
Mam nadzieję, że to nie to paskudztwo i że wszystko będzie dobrze. :ok: :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24275
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob sty 17, 2015 18:14 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

I co z Karolkiem?

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob sty 17, 2015 19:06 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Lidka- dzięki za reklamę, ale nie czuję się aż taka mądra ,żeby cos w 100% pewnego powiedzieć o FIPie :wink:
lekarze na całym świecie głowią się nad tym choróbskiem i tak na prawdę nikt nic nie wie na pewno

Mogę się tylko podzielić tym co sama ( tzn w schronisku ) przeżyłam z tą chorobą
Miałam tez w domu koty dwa razy z aktywnym FIPem ( kilka lat temu ) i moim nic nie było

Zgadzam się z przedpiszącymi, że sam test na obecność koronowirusa niewiele nam mówi, bo po pierwsze nie jest do konca miarodajny, poza tym mówi tylko o nosicielstwie tego świństwa- nie postaci zmutowanej ( FIP) tylko samego koronowirusa
Jest on dodatni u ogromnej ilość kotów, a nie znaczy to ,że umrą na FIPa.
W schroniskach, w każdym skupisku kotów jest on obecny myślę zawsze, więc można by sądzić ,że każdy kot ze schroniska jest chory i może umrzeć na FIPa. A tak nie jest
Całkiem mozliwe ,że Twoje koty też są nosicielami, tych badań sie po prostu najczęściej nie robi

Zdarzają nam się przypadki FIP a- tego już zmutowanego- ale to są raczej pojedyncze przypadki, choć zdarzyła się raz , że umarły trzy koty z kociarni w ciągu dwóch miesięcy ( raz tak było, na 8 lat )

dobrze ,że kociakowi wyszły ujemne FIV i FELV- tak swoja drogą Twoje koty testowane? zagrożenie działa w obie strony :wink:

Nie wiem co Ci doradzić, każdy nowy kot w domu to potencjalne zagrożenie czymś tam. Podejrzewam ,że jak brałaś tego drugiego to po prostu o tym nie myślałaś

ale to ,że kot biegunkuje może mieć dziesiątki innych powodów min baaardzo możliwa jest alergia na karmę

Polecam też dr Pałys- ona lubi koty i traktuje bezdomne bidy tak samo jak koty rasowe- nie są gorsze

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob sty 17, 2015 20:24 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Odpowiadam zbiorczo. W dużym skrócie: jest lepiej :) choć dalej jeszcze nie jest dobrze. Rozmawiałam przez telefon z aassiiąą, wybrałam w końcu klinikę w silesia city center, Smartvet, konkretnie panią weterynarz Joannę Pyrkosz - na obecną chwilę jestem bardzo zadowolona z obsługi. Pani Joanna poświęciła nam sporo czasu, kotem się zajęła troskliwie, ja nauczona poprzednim doświadczeniem od razu powiedziałam, że kot jest piwniczny, ale walczymy o niego z córką, bo ma z nami zostać, więc prosimy by traktować go najlepiej jak można. Karolkowi pani Joanna zrobiła ponowny test, pobierając krew, czekałyśmy na wyniki a w międzyczasie zrobione zostało usg brzuszka. Pani weterynarz powiedziała, że kotek ma podwyższone leukocyty (mam nadzieję, że nie przekręcam teraz nazewnictwa) czyli jednym słowem jest jakiś stan zapalny. W brzuszku nie ma płynów, ale p. weterynarz stwierdziła, że jest za to ogromna ilość gazów i że przyczyną jednak mogą być robaki, mimo że w kupach nic nie widać. Temperatura została zmierzona i jest w normie. Kotek dostał antybiotyk, kupiłam mu karmę Hills Gastrointestinal do tego w aptece espumisan w kroplach, podałam mu w karmie trochę mniej niż dawka zalecana dla niemowląt, zjadł wszystko. Test dostałam do domu, niestety dalej nie można stwierdzić, że jest ten FIP czy nie. W sumie p. weterynarz mówi bardzo podobnie do tego co tu piszecie, w zasadzie ten test przeprowadza się wtedy gdy kot ma jakieś niepokojące objawy wskazujące na FIP. Karolek takich objawów nie ma. Ale jutro jedziemy znowu i będzie przeprowadzany jakiś inny test, bardziej dokładny i jeśli on wyjdzie pozytywnie zostanie jeszcze kolejny test, za odpowiednio wyższą cenę, który podobno dość jednoznacznie rozstrzyga, tyle że na wyniki tych testów trochę się czeka. Jestem zadowolona z wizyty, widać że p. Joanna interesuje się kotem, nie wiem co myśleć o tej wizycie domowej i weterynarzu, który tak mnie wystraszył. Początkowo tłumaczyłam to sobie tym, że tu w Świętochłowicach mieszka sporo ludzi nazwijmy to umownie "ubogich ciałem i duchem" i może on z góry przyjął, że jak kot jest z piwnicy to nikt go leczył nie będzie. Ale córka mi mówi "mamo, ty przecież mu wyraźnie mówiłaś, że zapłacisz, ile trzeba i że chcemy go ratować" więc nie wiem czemu było takie podejście, wolą się weterynarze asekurować, gdyby moje domowe zachorowały więc najlepiej tego się pozbyć (?), nie wiem, nie rozumiem, tym bardziej, że przy matce Karolka weterynarz był bardzo ok. Ale zostawmy to, to już historia, Karolek przebadany, lekarstwa dostał (no i tu jednak znowu różnica między weterynarzami, od początku mówiłam każdemu, że brzuszek duży i dostałam odpowiedź, że kotek ma w brzuchu pełno jedzenie - a jednak usg wykazało co innego - jest sporo gazów).
I kolejna dobra wiadomość, praktycznie już w 100% mamy załatwiony domek tymczasowy dla Karolka, może nie idealny, ale na pewno lepszy niż piwnica czy stałe zamknięcie w mojej ubikacji. Domek będzie dobry, jest to kolega córki, dobrze się znamy od lat, trochę musiałyśmy marudzić i naciskać :D , ale udało się, jedyny minus że chłopak sporo pracuje, chodzi na próby swojego zespołu i Karolek może być trochę samotny. Ale będziemy go odwiedzać, a jeśli wszystko dobrze pójdzie to córka za 6 m-cy zabierze go do siebie, gdzie będzie jedynym kotem. Teraz zobowiązałyśmy się do kupowania całej karmy, żwirku, do opłat za wizyty u weterynarza (my będziemy z nim jeździć) kupuję mu drapak na ścianę, krytą kuwetkę i mam nadzieję, ze nie narobi szkód, bo zobowiązałam się do pokrycia ewentualnych szkód. Smutno jest mi rozstawać się z Karolkiem, który straci swoje imię, bo nowy opiekun twierdzi, że nie będzie się wygłupiał z tym imieniem i nazwał go "Farorz" bo jest czarny i ma białą koloratkę na szyi :D Trzymajcie kciuki za Karolka-Farorza i za kredyt mojej córki, niech banki łaskawe będą, bo wtedy córka kupi fajne mieszkanko i Karolek będzie miał bardzo dobrze :201461

morgana_fay

 
Posty: 43
Od: Śro sty 07, 2015 12:19

Post » Sob sty 17, 2015 20:40 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

No to fajnie, że tak się wszystko poukładało.
Tylko nie wiem czy warto iść w koszty z tymi testami. Bo jeśli kot będzie w domu tymczasowym to jeśli to nie jest FIP to moim zdaniem nie warto. A jeśli to FIP to i tak wiesz co będzie. Postaraj się tylko ten espumisan podawać a jak będziesz myślała o odrobaczaniu to koniecznie jakąś parafinę kup, żeby nie zatruł się robalami.
Czym on był odrobaczany?

Trzymam kciuki za kredyt:)

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob sty 17, 2015 20:52 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Tak, był odrobaczany przy pierwszej wizycie u weterynarza - tego co tak źle go wspominam. Podał Karolkowi coś na kark, niestety nie wpisał do książeczki, a ja nie zwróciłam uwagi, bo goniłam matkę Karolka po całej sali. Ale pamiętam, że wet powiedział, że kot dostał preparat na robaki i na pchły. A tą parafinę to się podaje kotu do jedzenia? Dopytam faktycznie jutro czy te testy konieczne w takim przypadku, jutro jadę na kolejny antybiotyk.

morgana_fay

 
Posty: 43
Od: Śro sty 07, 2015 12:19

Post » Sob sty 17, 2015 21:08 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Jeśli na kark i lekko odrobaczające to mogło być albo advocate albo stronghold. Ale raczej to pierwsze.
http://weterynaria.bayer.com.pl/index.p ... -dla-kotow

Można by mu ten brzuszek trochę masować jeśli taki zgazowany.
Parafine daje się do jedzenia, kupuje się w aptece ciekłą parafinę.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob sty 17, 2015 21:25 Re: Proszę o pilną pomoc - koty w piwnicy (Górny Śląsk)

Ok, pomasuję mu lekko ten brzuszek, teraz chyba śpi bo coś cicho :) Wcześniej sporo się ze mną bawił, kupiłam kiedyś tunel z piłeczką w środku ale moje koty spojrzały tylko z pewnym niesmakiem na zabawkę i kurzyła się do przyjścia Karolka, a Karolek teraz z nią szalejem w końcu mam poczucie, że kasa nie poszła w błoto :) Gramy też w przesuwanie pustego kapsla po kafelkach :)

morgana_fay

 
Posty: 43
Od: Śro sty 07, 2015 12:19

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 43 gości