» Nie sty 05, 2014 18:49
Re: 3-letnia Kotka z Palucha I REZYDENTKA FELV +
Jak już dwa razy pisałam: być może coś pokręciłam, coś źle zrozumiałam. Nie wiedziałam, że miała wynik testu ujemny po złapaniu, może te słowa (zaraz po złapaniu) po prostu nie padły a może ja je źle zinterpretowałam. W ogóle biorąc ją nie miałam pojęcia o kotach, bo była pierwszym kotem w mojej rodzinie, starałam się wszystko zapamiętać - biorę na siebie to, że mogłam coś pomieszać niechcący. Wiedziałam, że jest PODEJRZEWANA o nosicielstwo. Dopytałam się weta o to, co sądzić o nosicielstwie, jeśli testy wyszły ujemne. Dostałam odpowiedź i na jej podstawie uważałam, że nie ma zagrożenia.
Poza tym - czy pisałabym na tym forum, podając imię kotki oraz wklejając jej zdjęcie, gdybym zrobiła taką głupotę o jaką mnie podejrzewasz? Przecież nie trudno się domyślić, że AnielkaG to osoba, która miała kotkę, mocno zaangażowana w sprawy kociastych. Gdybym chciała zrobić coś takiego, to chociażby zmieniłabym imię kota albo w ogóle nie zarejestrowałabym się tu.
Czemu się nie skontaktowałam z poprzednim domem - może trudno to zrozumieć osobie, która kotami się zajmuje od jakiegoś czasu i jest dobrze zorientowana w pewnym savoir vivre obowiązującym między domami. Uczę się tego savoir vivre od jakiegoś czasu. Póki co, niektóre sprawy nie są dla mnie oczywiste. Osoba bez kota nie wie nic na temat okien, balkonów itp. Starałam się dowiedzieć jak najwięcej. Co wiedziałam, to zrobiłam. Jak widać mam jeszcze duże braki.
Carmen chciałam wziąć, wyleczyć z biegunki - i założenie było takie, że kotka ma szukany stały dom (była opcja u mnie w rodzinie). Potem uświadomiono mnie, że się pomyliłam, że nie było testów (teraz się okazuje, że były, tylko przed zarażeniem - jak widać tych informacji trochę jest). Od razu napisałam na forum pisząc wprost że się pomyliłam. Zrobiłam testy. Wyszły dodatnie. Tak - nie przyszło mi wtedy do głowy, że skoro Tusia jest zdrowa, nic się z nią nie dzieje, to mam się skontaktować z Anielą. Potem już był pęd - testy, szukanie osoby, która weźmie Carmen, zmiana że jednak musi wyjść Tusia - gdzie? Do kilkunastu kotów, skoro ma być sama, czy do osób, które zna i lubi?
Błąd cały czas polega na tym, że nie dałam znać poprzedniemu domowi. Nie sądziłam, że to jest tak istotne. Ja wiem, że siedzicie w temacie od dawna, jesteście mocno zaangażowane i widziałyście mnóstwo złego. Same nie raz opisujecie ludzi, którzy mówią: "to tylko kot". Sama należałam do osób, które tak kiedyś uważały a teraz zmieniłam zdanie i staram się sprostać temu, że to jest kochany, wspaniały kot, któremu ma być dobrze z człowiekiem. Powinnam się kontaktować najpierw z poprzednim domem, nawet jeśli moim zdaniem wybieram to, co najlepsze dla kota - ok, dziś to wiem. Mój pomysł może się nie spodobać poprzedniemu domowi. Według mnie najlepszy wybór - według poprzedniego domu może być najgorszym.
Nie zlekceważyłam nosicielstwa.

Carmen

Tusia